- Panno Granger! Znowu spóżniona!
- Tak, wiem. Przepraszam, pani profesor ja... zaspałam. - powiedziała dziewczyna patrząc prosto w oczy nauczycielki. Profesor McGonagall podeszła powoli do Hermiony.
- Który to już raz, panno Granger?
- Ja... przepraszam. - wyszeptała Gryfonka, choć wiedziała, że nie dostanie taryfy ulgowej. Wzięła głęboki wdech i popatrzyła na McGonagall.
- Odejmuję Gryffindorowi 10 punktów, i przez twoje spóźnienie uczniowie zostają w klasie pół godziny dłużej. Może to w końcu Ciebie coś nauczy. - powiedziała kobieta wracając na swoje miejsce. Hermiona zacisnęła usta i rzuciła książkę na ławkę. Kątem oka spojrzała na Rona, który nie starał się nie patrzeć na szatynkę. Dziewczyna westchnęła głośno i zabrała się za pisanie notatek.
Godzinę później.
Po oddaniu wypracowania profesor McGonagall Hermiona opuściła klasę ostatnia. Ruszyła w stronę lochów. Nie chciała się spóźnić na eliksiry, a tym bardziej nie chciała dać Snape'owi satysfakcji w odejmowaniu kolejnych punktów. Było jeszcze dziesięć minut przerwy, więc usiadła na parapecie i zaczęła powtarzać notatki na dzisiejszą lekcję. Czuła, że ktoś ją obserwuję. Uniosła głowę do góry i mało brakowało, by upadła na ziemię. Obrzuciła blondyna karcącym wzrokiem, wrzuciła książkę do torby i zeskoczyła z parapetu. Minęła Malfoya i stanęła przy drzwiach.
- Nie przywitasz się ze mną? - zapytał Draco podchodząc powoli do dziewczyny. Hermiona prychnęła i udała, że go nie widzi. - A więc teraz będziesz udawać, że mnie tu nie ma, tak? - dodał uśmiechając się szyderczo.
- Daj mi spokój, Malfoy! - jęknęła Gryfonka patrząc na chłopaka. Draco kiwnął tylko głową i odszedł od dziewczyny z uśmieszkiem na twarzy. Szatynka odetchnęła z ulgą widząc jak do niej podchodzą Harry i Ron. - I jak Harry? Jaką Ci karę dała Mcgonagall?
- Musiałem czyścić razem z Filtchem jakąś klasę, bez użycia magii. - westchnął Harry patrząc w sufit. Hermiona chciała coś powiedzieć, lecz w tym momencie z klasy wyszedł Snape i obrzucił ich wściekłym spojrzeniem. Dziewczyna westchnęła głośno. Szturchnęła Rona i Harry'ego w ramię i weszła do sali. Usiadła na końcu klasy, wyjęła książkę i wspierając twarz na dłoni patrzyła na każdy ruch profesora. Po chwili zabrała się za pisanie. Chciała żeby ta lekcja szybko się skończyła.
Dwie godziny później.
Hermiona siedziała samotnie w dormitorium dziewcząt. Po wyjściu z Wielkiej Sali marzyła tylko o tym, żeby rzucić się na łóżko i nigdy z niego nie wychodzić. Położyła się na brzuchu i jednym machnięciem różdżki wyczarowała stado małch ptaszków. Nie miała ochoty się uczyć. Tak, to dziwnie brzmi.. panna Granger nie chcę się uczyć. Nastolatka uśmiechnęła się pod nosem i wpatrywała się w żółte ptaszki, które latały po całym pokoju. Nagle usłyszała, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Gryfonka podskoczyła i popatrzyła na rudowłosego. Fred uśmiechnął się i podszedł do szatynki.
- Coraz częściej się zastanawiam, jakim sposobem się tutaj dostajesz.
- Niech to pozostanie moją tajemnicą. - odpowiedział obejmując Hermionę w pasie. Nastolatka uśmiechnęła się i poczuła jego gorący oddech na swojej szyi.
- Zamknąłeś drzwi? - zapytała niepewnym głosem.
- Ma się rozumieć. - odpowiedział nie przerywając pocałunków. Po chwili popatrzył dziewczynie prosto w oczy i pocałował ją w usta. Hermiona zamruczała zadowolona i włożyła dłonie pod jego koszulkę. Jednym zwinnym ruchem zdjęła ją i odrzuciła w kąt. Fred chwycił ją i delikatnie rzucił na łóżko. Pochylił się i zaczął całować ją w obojczyk. Szatynka jęknęła i popatrzyła mu prosto w oczy. Fred wpatrywał się w nią i nachylił się, żeby ją pocałować, lecz ktoś mocno zaczął szarpać drzwi. Rudowłosy odskoczył od Hermiony i zaczął nerwowo rozglądać się za swoją koszulką. Gdy ją znalazł ubrał ją na siebie szybko i popatrzył na dziewczynę.
- Hermiona? Jesteś tam? Otwórz! - krzyknęła Ginny pukając w drzwi.
- Schowaj się gdzieś! - szepnęła szatynka ubierając w pośpiechu sweter.
- Ale gdzie?
- Pod łóżko, do szafy.. Och, Fred! Gdziekolwiek! - powiedziała Hermiona zniecierpliwionym głosem. Chłopak podrapał się po głowie i wlazł pod łóżko. Podbiegła do drzwi i otworzyła je szeroko. Ginny popatrzyła na przyjaciółkę i bez słowa weszła do pomieszczenia. Nastolatka spojrzała szybko w stronę swojego łóżka, a po chwili na rudowłosą.
- Dlaczego zamknęłaś drzwi? - zapytała Ginny.
- Ee.. to tak z przyzwyczajenia. Chciałam zostać sama.
- Mhm. Doprowadź się do porządku. Zaraz wszyscy idą na kolację.
- Ok, ok - powiedziała. - Coś nie tak? - dodała widząc lekki uśmiech na twarzy Ginny.
- Nie. - odpowiedziała dziewczyna i bez słowa wyszła z pokoju. Hermiona poczekała, aż rudowłosa zejdzie z jej widoku. Po minucie zamknęła za sobą drzwi i odwróciła się w stronę łóżka.
- Możesz wyjść. - powiedziała Gryfonka. - Fred! Nie wygłupiaj się! Wychodź - dodała podbiegając do miejsca gdzie leżał rudowłosy. Przykucnęła i zauważyła, że chłopaka tam nie ma. Szatynka wyprostowała się i chciała już go zacząć szukać, lecz gdy się odwróciła wpadła na niego. - Kurcze! Fred.. przestraszyłeś mnie! - szepnęła uderzając go w ramię. Chłopak tylko się uśmiechnął i chwycił ją za dłoń. Ruszył w stronę drzwi. Otworzył je szeroko i zaczął się rozglądać czy ktoś nie idzie. Po chwili ruszył na dół pociągając za sobą dziewczynę. Gdy weszli do pokoju wspólnego Hermiona usiadła obok rudowłosej, która czytała Prorok Codzienny. Szatynka usiadła na fotelu i uśmiechnęła się sama do siebie. Ginny spojrzała na przyjaciółkę zdziwiona i odłożyła gazetę. Już otwierała usta, aby coś powiedzieć, lecz nagle obok Hermiony usiedli bliźniacy. Fred z szerokim uśmiechem objął swoją dziewczynę i pocałował ją w usta. Kątem oka szatynka popatrzyła na George'a, który nie był tak samo zadowolony co jego brat. Po dwóch minutach popatrzył na parę i głośno westchnął.
- Chodźmy już! Konam z głodu - powiedział George wstając. Fred podrapał się po głowie i wstał. Chwycił dziewczynę za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia.
- Zaraz do Ciebie dojde Fred! Muszę coś... załatwić - szepnęła Gryfonka. Rudowłosy kiwnął tylko głową i wyszedł z pomieszczenia. - Ee.. George? Możemy porozmawiać?
- A czy to nie może poczekać? Po kolacji porozmawiamy, dobrze?
- Nie! To nie może poczekać! - powiedziała Hermiona patrząc na chłopaka. - George co się z tobą dzieję? - zapytała po minucie ciszy.
- Co się ma ze mną dziać?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi..
- Bo doprawdy Hermiono nie wiem.. - jęknął George odwracając się do dziewczyny plecami. Szatynka przewróciła oczami i z całej siły odwróciła go twarzą do siebie.
- Gadaj! Bo nie wyjdziesz stąd jeśli nie usłyszę od Ciebie wszystkiego.
- Wszystkiego, czyli co? - zapytał uśmiechając się szelmowsko.
- Nie igraj z ogniem, George!
- Dobrze, Mionka! - powiedział chłopak uśmiechając się. - To czego chcesz się dowiedzieć?
- Co dzieję się między Tobą a Katherine?
- Nic, to znaczy coś się dzieję.. nazywa się to miłość. - powiedział spokojnie, lecz widać było, że ledwo powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem.
- Nie zgrywaj takiego twardziela! Wiem, że przez cały czas się kłócicie.
- A co przejmujesz się tym?
- TAK! Jesteś moim przyjacielem, George! Martwie się o Ciebie. Od jakiegoś czasu jesteś podenerwowany. - powiedziała Hermiona.
- Podenerwowany? Nie, wydaje ci się.. Czy możemy już zakończyć tą rozmowę? Umieram z głodu. - powiedział rudowłosy łapiąc się za burczący brzuch.
- Uch, George..
- Hermiono, torturujesz mnie. Przełożymy tą rozmowę na póżniej, ok? - powiedział George klepiąc szatynkę po ramieniu. - A teraz chodź, bo już pewnie się martwią, że nas tak długo nie ma. - westchnął obejmując ją w pasie. Dziewczyna popatrzyła na rudowłosego i kiwnęła głową. George posłał jej szeroki uśmiech, i przepuścił ją pierwszą.
Pół godziny później.
Hermiona z nieco lepszym humorem weszła do Wielkiej Sali. Czym prędzej chciała być już przy stole Gryfonów, więc przyśpieszyła. Usiadła obok Ginny, która nie zauważając pojawienia się przyjaciółki wpatrywała się w Marcusa jak w obrazek. Szatynka popatrzyła po chwili na Harry'ego, który z wściekłości zacisnął mocno dłoń. Gryfonka przewróciła oczami i nie zawracając sobie tym już głowy zaczęła jeść. Nagle usłyszała czyjeś głosy na korytarzu. Odłożyła widelec na stół i popatrzyła na bliźniaków, którzy też przysłuchiwali się tym głośnym rozmowom. Hermiona dała sobie już z tym spokój, lecz gdy padło jej nazwisko czym prędzej wstała i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. George i Fred również wstali, a po chwili Harry, Ron i Ginny. Szatynka wyszła na korytarz i zobaczyła idących w jej stronę Dumbledore'a i McGonagall. Gryfonka nie wytrzymała długo i czym prędzej podbiegła do nauczycieli.
- Profesorze co się dzieję? - zapytała Hermiona patrząc na dyrektora.
- To jest dosyć poważna sprawa, panno Granger tylko.. tylko proszę bez nerwów. Bo nerwy wcale tutaj nie pomogą.
- Do rzeczy! - powiedziała zniecierpliwiona szatynka.
- Śmierciożercy znowu zaatakowali. Nad domem twoich rodziców jest Mroczny Znak, ale proszę się nie martwić już posłaliśmy tam aurorów.
- Śmierciożercy.. Mroczny Znak! Jak pan może tak spokojnie o tym wszystkim mówić! - krzyknęła Hermiona. Poczuła, że Fred ją obejmuję. - Moi rodzice mogą być torturowani, lub w najgorszym przypadku.. zabici! Ja tam muszę być! Muszę ich uratować!
- Jak już mówiłem posłałem tam aurorów, a jak panienka pozwoli to ja już pójdę. A wy pilnujcie jej, nie spuszczajcie jej z oka - powiedział Dumbledore patrząc na bliźniaków. Mruknął coś do profesor Mcgonagall i razem z nią wyszedł z zamku. Hermiona próbowała się wyrwać z objęć rudowłosego, lecz Fred nie miał zamiaru jej wypuszczać.
- Puszczaj mnie, Fred! Ja.. tam.. muszę.. być!
- Hermiona nie! Wysłuchaj mnie! - powiedział chłopak odwracając szatynkę twarzą do siebie. - Słyszałaś co Dumbledore mówił! Aurorzy zostali tam wysłani. Z ich pomocą napewno nic się nie stanie.. Hermiono, proszę Cię.
- Jak coś im się stanie to tylko i wyłącznie będzie to moja wina.
- Nie mów tak! Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Teraz tylko musimy czekać na informację. Nie stójmy tak. Idziemy do dormitorium. - powiedział Fred chwytając ją za dłoń. Szatynka westchnęła głośno. Nie miała już siły się kłócić. Kiwnęła tylko głową i ruszyła za chłopakami. Gdy tylko weszli do dormitorium dziewczyna natychmiast usiadła na kanapie. Dlaczego zawsze coś złego musi przytrafić się mnie?! Hermiona nie mogła uspokoić swoich myśli. Miała już tego wszystkiego dosyć. Najpierw była dręczona przez Dianę, a teraz jej rodzice są torturowani przez Śmierciożerców. Nie chciała płakać. Nie mogę.. muszę być silna! Muszę być dobrych myśli! Nastolatka spojrzała na Freda, który usiadł obok niej. Chłopak posłał jej uśmiech i pocałował ją w czoło. Jedynie czego teraz potrzebowała to dużo snu. Nie miała siły wstać i iść na górę. Położyła się na kanapie, głowę oparła o kolana rudowłosego. Odgoniła od siebie wszystkie złe myśli i zasnęła.
~~
Przepraszam was, że tak długo musieliscie czekać na ten rozdział, ale nie miałąm weny. A pozatym przez ten czas musiałam się uczyć, bo miałam egzaminy. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? Tego to nie wiem.. ale mam teraz długą przerwę, więc postaram się niedługo napisać. Nie przedłużając dedykuje ten rozdział wszystkim, którzy czytają moje wypociny. I już czas, żeby pomyśleć nad tym ile jeszcze rozdziałów mam napisać. Liczę na szczere opinie.
Muzyka: Ed Sheeran - Kiss Me x Robbie Williams - Candy
- Coraz częściej się zastanawiam, jakim sposobem się tutaj dostajesz.
- Niech to pozostanie moją tajemnicą. - odpowiedział obejmując Hermionę w pasie. Nastolatka uśmiechnęła się i poczuła jego gorący oddech na swojej szyi.
- Zamknąłeś drzwi? - zapytała niepewnym głosem.
- Ma się rozumieć. - odpowiedział nie przerywając pocałunków. Po chwili popatrzył dziewczynie prosto w oczy i pocałował ją w usta. Hermiona zamruczała zadowolona i włożyła dłonie pod jego koszulkę. Jednym zwinnym ruchem zdjęła ją i odrzuciła w kąt. Fred chwycił ją i delikatnie rzucił na łóżko. Pochylił się i zaczął całować ją w obojczyk. Szatynka jęknęła i popatrzyła mu prosto w oczy. Fred wpatrywał się w nią i nachylił się, żeby ją pocałować, lecz ktoś mocno zaczął szarpać drzwi. Rudowłosy odskoczył od Hermiony i zaczął nerwowo rozglądać się za swoją koszulką. Gdy ją znalazł ubrał ją na siebie szybko i popatrzył na dziewczynę.
- Hermiona? Jesteś tam? Otwórz! - krzyknęła Ginny pukając w drzwi.
- Schowaj się gdzieś! - szepnęła szatynka ubierając w pośpiechu sweter.
- Ale gdzie?
- Pod łóżko, do szafy.. Och, Fred! Gdziekolwiek! - powiedziała Hermiona zniecierpliwionym głosem. Chłopak podrapał się po głowie i wlazł pod łóżko. Podbiegła do drzwi i otworzyła je szeroko. Ginny popatrzyła na przyjaciółkę i bez słowa weszła do pomieszczenia. Nastolatka spojrzała szybko w stronę swojego łóżka, a po chwili na rudowłosą.
- Dlaczego zamknęłaś drzwi? - zapytała Ginny.
- Ee.. to tak z przyzwyczajenia. Chciałam zostać sama.
- Mhm. Doprowadź się do porządku. Zaraz wszyscy idą na kolację.
- Ok, ok - powiedziała. - Coś nie tak? - dodała widząc lekki uśmiech na twarzy Ginny.
- Nie. - odpowiedziała dziewczyna i bez słowa wyszła z pokoju. Hermiona poczekała, aż rudowłosa zejdzie z jej widoku. Po minucie zamknęła za sobą drzwi i odwróciła się w stronę łóżka.
- Możesz wyjść. - powiedziała Gryfonka. - Fred! Nie wygłupiaj się! Wychodź - dodała podbiegając do miejsca gdzie leżał rudowłosy. Przykucnęła i zauważyła, że chłopaka tam nie ma. Szatynka wyprostowała się i chciała już go zacząć szukać, lecz gdy się odwróciła wpadła na niego. - Kurcze! Fred.. przestraszyłeś mnie! - szepnęła uderzając go w ramię. Chłopak tylko się uśmiechnął i chwycił ją za dłoń. Ruszył w stronę drzwi. Otworzył je szeroko i zaczął się rozglądać czy ktoś nie idzie. Po chwili ruszył na dół pociągając za sobą dziewczynę. Gdy weszli do pokoju wspólnego Hermiona usiadła obok rudowłosej, która czytała Prorok Codzienny. Szatynka usiadła na fotelu i uśmiechnęła się sama do siebie. Ginny spojrzała na przyjaciółkę zdziwiona i odłożyła gazetę. Już otwierała usta, aby coś powiedzieć, lecz nagle obok Hermiony usiedli bliźniacy. Fred z szerokim uśmiechem objął swoją dziewczynę i pocałował ją w usta. Kątem oka szatynka popatrzyła na George'a, który nie był tak samo zadowolony co jego brat. Po dwóch minutach popatrzył na parę i głośno westchnął.
- Chodźmy już! Konam z głodu - powiedział George wstając. Fred podrapał się po głowie i wstał. Chwycił dziewczynę za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia.
- Zaraz do Ciebie dojde Fred! Muszę coś... załatwić - szepnęła Gryfonka. Rudowłosy kiwnął tylko głową i wyszedł z pomieszczenia. - Ee.. George? Możemy porozmawiać?
- A czy to nie może poczekać? Po kolacji porozmawiamy, dobrze?
- Nie! To nie może poczekać! - powiedziała Hermiona patrząc na chłopaka. - George co się z tobą dzieję? - zapytała po minucie ciszy.
- Co się ma ze mną dziać?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi..
- Bo doprawdy Hermiono nie wiem.. - jęknął George odwracając się do dziewczyny plecami. Szatynka przewróciła oczami i z całej siły odwróciła go twarzą do siebie.
- Gadaj! Bo nie wyjdziesz stąd jeśli nie usłyszę od Ciebie wszystkiego.
- Wszystkiego, czyli co? - zapytał uśmiechając się szelmowsko.
- Nie igraj z ogniem, George!
- Dobrze, Mionka! - powiedział chłopak uśmiechając się. - To czego chcesz się dowiedzieć?
- Co dzieję się między Tobą a Katherine?
- Nic, to znaczy coś się dzieję.. nazywa się to miłość. - powiedział spokojnie, lecz widać było, że ledwo powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem.
- Nie zgrywaj takiego twardziela! Wiem, że przez cały czas się kłócicie.
- A co przejmujesz się tym?
- TAK! Jesteś moim przyjacielem, George! Martwie się o Ciebie. Od jakiegoś czasu jesteś podenerwowany. - powiedziała Hermiona.
- Podenerwowany? Nie, wydaje ci się.. Czy możemy już zakończyć tą rozmowę? Umieram z głodu. - powiedział rudowłosy łapiąc się za burczący brzuch.
- Uch, George..
- Hermiono, torturujesz mnie. Przełożymy tą rozmowę na póżniej, ok? - powiedział George klepiąc szatynkę po ramieniu. - A teraz chodź, bo już pewnie się martwią, że nas tak długo nie ma. - westchnął obejmując ją w pasie. Dziewczyna popatrzyła na rudowłosego i kiwnęła głową. George posłał jej szeroki uśmiech, i przepuścił ją pierwszą.
Pół godziny później.
Hermiona z nieco lepszym humorem weszła do Wielkiej Sali. Czym prędzej chciała być już przy stole Gryfonów, więc przyśpieszyła. Usiadła obok Ginny, która nie zauważając pojawienia się przyjaciółki wpatrywała się w Marcusa jak w obrazek. Szatynka popatrzyła po chwili na Harry'ego, który z wściekłości zacisnął mocno dłoń. Gryfonka przewróciła oczami i nie zawracając sobie tym już głowy zaczęła jeść. Nagle usłyszała czyjeś głosy na korytarzu. Odłożyła widelec na stół i popatrzyła na bliźniaków, którzy też przysłuchiwali się tym głośnym rozmowom. Hermiona dała sobie już z tym spokój, lecz gdy padło jej nazwisko czym prędzej wstała i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. George i Fred również wstali, a po chwili Harry, Ron i Ginny. Szatynka wyszła na korytarz i zobaczyła idących w jej stronę Dumbledore'a i McGonagall. Gryfonka nie wytrzymała długo i czym prędzej podbiegła do nauczycieli.
- Profesorze co się dzieję? - zapytała Hermiona patrząc na dyrektora.
- To jest dosyć poważna sprawa, panno Granger tylko.. tylko proszę bez nerwów. Bo nerwy wcale tutaj nie pomogą.
- Do rzeczy! - powiedziała zniecierpliwiona szatynka.
- Śmierciożercy znowu zaatakowali. Nad domem twoich rodziców jest Mroczny Znak, ale proszę się nie martwić już posłaliśmy tam aurorów.
- Śmierciożercy.. Mroczny Znak! Jak pan może tak spokojnie o tym wszystkim mówić! - krzyknęła Hermiona. Poczuła, że Fred ją obejmuję. - Moi rodzice mogą być torturowani, lub w najgorszym przypadku.. zabici! Ja tam muszę być! Muszę ich uratować!
- Jak już mówiłem posłałem tam aurorów, a jak panienka pozwoli to ja już pójdę. A wy pilnujcie jej, nie spuszczajcie jej z oka - powiedział Dumbledore patrząc na bliźniaków. Mruknął coś do profesor Mcgonagall i razem z nią wyszedł z zamku. Hermiona próbowała się wyrwać z objęć rudowłosego, lecz Fred nie miał zamiaru jej wypuszczać.
- Puszczaj mnie, Fred! Ja.. tam.. muszę.. być!
- Hermiona nie! Wysłuchaj mnie! - powiedział chłopak odwracając szatynkę twarzą do siebie. - Słyszałaś co Dumbledore mówił! Aurorzy zostali tam wysłani. Z ich pomocą napewno nic się nie stanie.. Hermiono, proszę Cię.
- Jak coś im się stanie to tylko i wyłącznie będzie to moja wina.
- Nie mów tak! Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Teraz tylko musimy czekać na informację. Nie stójmy tak. Idziemy do dormitorium. - powiedział Fred chwytając ją za dłoń. Szatynka westchnęła głośno. Nie miała już siły się kłócić. Kiwnęła tylko głową i ruszyła za chłopakami. Gdy tylko weszli do dormitorium dziewczyna natychmiast usiadła na kanapie. Dlaczego zawsze coś złego musi przytrafić się mnie?! Hermiona nie mogła uspokoić swoich myśli. Miała już tego wszystkiego dosyć. Najpierw była dręczona przez Dianę, a teraz jej rodzice są torturowani przez Śmierciożerców. Nie chciała płakać. Nie mogę.. muszę być silna! Muszę być dobrych myśli! Nastolatka spojrzała na Freda, który usiadł obok niej. Chłopak posłał jej uśmiech i pocałował ją w czoło. Jedynie czego teraz potrzebowała to dużo snu. Nie miała siły wstać i iść na górę. Położyła się na kanapie, głowę oparła o kolana rudowłosego. Odgoniła od siebie wszystkie złe myśli i zasnęła.
~~
Przepraszam was, że tak długo musieliscie czekać na ten rozdział, ale nie miałąm weny. A pozatym przez ten czas musiałam się uczyć, bo miałam egzaminy. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? Tego to nie wiem.. ale mam teraz długą przerwę, więc postaram się niedługo napisać. Nie przedłużając dedykuje ten rozdział wszystkim, którzy czytają moje wypociny. I już czas, żeby pomyśleć nad tym ile jeszcze rozdziałów mam napisać. Liczę na szczere opinie.
Muzyka: Ed Sheeran - Kiss Me x Robbie Williams - Candy
O jestem pierwsza ! . :D ale kompletnie nie wiem jak ci opisać ten rozdział . ♥
OdpowiedzUsuńZAczne od mojego słodkeigo powiedzonka xD ~ "Są śmierciożercy jest impreza" ALe ten rozdział jest cały genialny . !! :]
Gdybym tylko potrafiła opisać twoją genialność ... (w pozytywnym sensie;)...ale niestety nie potrafie ;c
KOchaaaaaaaaaaAm Ten Rozdział ! <33
Mam nadzieje że nie będę musiała tak długo czekać na 32 rozdział ! ^_^
Zapraszam cie do mnieee .. ( na obydwa blogi) ~
http://ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com//
http://hermiona-ginny-and-luna.blogspot.com/
Pozdrawiam Serdecznie :**
Rozdział absolutnie fantastyczny. Cieszę się,że w końcu go napisałaś i mam nadzieję,że kolejny pojawi się szybciej. Pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne, po prostu rewelacyjne!]
OdpowiedzUsuńżyczę jak najwięcej weny! :)
http://czyste-serce-gryfonki.blogspot.com/2013/01/rozdzia-ii-gdzie-jest-ta-wstretna-szlama.html
U mnie nowy rozdział! :)
Zapraszam.
Yaaaay cuudo ;). Nareszcie wszystko nadrabiam i nie mogę się już doczekać następnego ;*. Aaa i nominowałam cię do Liebster Award na mojej stronie ^^. Ciekawa jestem odpowiedzi ;p.
OdpowiedzUsuńheej ;)
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i, nie ma co ukrywać, na każdy rozdział czekam z coraz większym zniecierpliwieniem ;p
muszę przyznać, że historia jest napisana bardzo lekko, przyjemnie się czyta i naprawdę, aż rzygam tęczą *.*
nie noo..chciałam Ci tylko powiedzieć, że dziękuję <3
i jako, że wpadłam we fremionowy szał to założyłam własny ;o i chciałabym wiedzieć, co myślisz ;p
http://hermione-fred.blogspot.com/
Daff.