wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 28

Hermionę obudził czyjś chichot. Otworzyła powoli oczy i odwróciła głowę w drugą stronę. Zobaczyła stojącą do niej plecami rudowłosą a obok niej bliżniaczki Patil. Szatynka przewróciła oczami i wstała tak energicznie, że zahaczyła stopą o pościel i runęła na podłogę. Gryfonka przeklęła głośno pod nosem. Zgarnęła włosy z twarzy i popatrzyła na przyjaciółki, które podbiegły do niej.
       - Nic mi nie jest! - mruknęła Hermiona podchodząc powoli do swojego kufra. Wyjęła z niego czarne rurki i swój ulubiony brzoskwiniowy sweter. - Z czego tak się śmiałyście?
       - Eeee.. to nic ważnego. - powiedziała Ginny przechodząc obok Gryfonki.
       - Ginny! Mam cię do tego zmusić?! - zapytała szatynka patrząc podejrzliwie na przyjaciółkę.
       - Niee.. - powiedziała uśmiechając się delikatnie.
       - A więc? - ponagliła ją Hermiona. Ginny otworzyła już usta, aby coś powiedzieć, lecz do pokoju wbiegli bliźniacy. Szatynka krzyknęła i zakryła się kołdrą. - A wy tu po co?! - krzyknęła rzucając bliźniaków poduszką. George uśmiechnął się i popatrzył na swojego brata.
       - Spokojnie młoda, bo złość piękności szkodzi. - powiedział spokojnie George, choć ledwo powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem. Hermiona wywróciła oczami i rzuciła w niego kolejną poduszką. - Auć! Już ci widać lekkie zmarszczki, młoda - dodał uśmiechając się szelmowsko. Hermiona chwyciła swoją różdżkę i skierowała ją na śmiejącego się George'a.
       - Levicorpus! - krzyknęła. - I teraz wisz tam sobie. - dodała.
       - Miona.. - powiedział wyszczerzając zęby.
       - Trzeba było ze mną nie zadzierać! - powiedziała dziewczyna wybuchając śmiechem. Minęła bliźniaków i weszła do łazienki. Przebrała się szybko. Przemyła twarz ogórkowym tonikiem. Włosy spięła w niewysokiego koka. Na nadgarstkach i na szyi prysnęła swój ulubiony kwiatowy perfum. Popatrzyła na swoje odbicie lustrzane i weszła z powrotem do dormitorium. Zapominając, że w jej dormitorium są bliźniacy chwyciła torbę i wyjęła z niej Historię Magii. Chciała już wyjść, gdy usłyszała za sobą głośne chrząknięcie. Hermiona podskoczyła przestraszona i popatrzyła na Freda i na dalej wiszącego w powietrzu George'a.
       - Och! To wy..
       - A kogoś innego się spodziewałaś? Dziewczyny poszły do Wielkiej Sali. Więc.. mogłabyś ściągnąć mojego brata z powrotem na ziemie?
       - A sam wcześniej nie mogłeś? - zapytała patrząc zdziwiona na Freda.
       - No wiesz.. uznałem, że skoro ty rzuciłaś na niego zaklęcie to TY je cofniesz.. - powiedział wybuchając śmiechem. Hermiona zrobiła wielkie oczy i popatrzyła na George'a. Wyjęła różdżkę, lecz po chwili zaczęła ją okręcać.
       - Ale najpierw musi mnie przeprosić.. 
       - Ok! Droga Hermiono.. Przepraszam, że powiedziałem do Ciebie młoda i za to, że wpadłem na tak idiotyczny pomysł, żeby wpaść do waszego dormitorium.
       - Przeprosiny przyjęte! Liberacorpus. - mruknęła i po chwili rudowłosy upadł na podłogę jęcząc z bólu. - To była nauczka! Jeśli jeszcze raz to się powtórzy to..
       - Obiecuję, że nie powtórzy..
       - Tak, tak.. Ja was za dobrze znam! - powiedziała Hermiona i wyszła z pomieszczenia podśpiewując cicho pod nosem. George podrapał się po głowie i spojrzał na swojego brata.
       - Taaak, to był kretyński pomysł! - powiedział Fred wybiegając z dormitorium dziewczyn. - I następnym razem nie mów tak do mojej dziewczyny bo wtedy ode mnie dostaniesz! - dodał wchodząc do pokoju wspólnego. George mruknął coś niezrozumiałego i masując obolałe ramie ruszył za bratem.

    Dwie godziny później.

Szatynka siedziała w Wielkiej Sali i uśmiechając się pod nosem zajadała się ciastem. Nagle obok niej usiadł Fred, a tuż obok niego George, który dalej masował swoje ramie.
       - Musiałeś mocno walnąć, skoro dalej cię boli.. - powiedziała Hermiona nakładając sobie kolejną porcję piernika. 
       - Jakbyś ty wisiała w powietrzu, a potem spadła z taką siłą na podłogę to też by cię bolało..
       - Ojć! Masz mi to za złe, Georgie? - zapytała uśmiechając się słodko. Fred zrobił wielkie oczy i patrzył się to na Hermionę to na brata. Szatynka tylko wzruszyła ramionami i zaczęła jeść. Kątem oka zobaczyła, jak George uśmiecha się pod nosem. Hermiona spojrzała na Freda i podsunęła mu swoją porcję ciasta. 
       - Czy ty do mojego brata powiedziałaś Georgie?
       - A co? Jesteś zazdrosny Freddie? - zapytała uśmiechając się.
       - Co w moją dziewczynę dzisiaj wstąpiło? - zapytał rudowłosy śmiejąc się.
       - Mam dzisiaj dobry humor, kochanie! - odpowiedziała całując Freda w policzek. Po chwili do Gryfonów dosiadła się Ginny, której rude włosy były porozrzucane w każdą stronę.
       - A ty co siostra? Z Diabelskimi Sidłami się ściskałaś? - zapytał rozbawiony Fred.
       - Och, przymknij się! - syknęła rudowłosa nalewając sobie soku dyniowego do złotego pucharu. - Po prostu szybko biegłam..
       - Tiaa, jasne! - odezwał się George uśmiechając się szeroko. Ginny obrzuciła go morderczym wzrokiem i trzepnęła po głowie. Hermiona zachichotała. - Co w was dzisiaj wstąpiło? Najpierw wisiałem przez dziesięć minut w powietrzu, a potem dostaję po głowie od mojej siostry..
       - To już przynajmniej wiesz, że z nami się nie zadziera. - powiedziała szatynka uśmiechając się szeroko. George pokręcił tylko głową i w ciszy zaczął jeść. Po chwili usłyszała głos rudowłosej.
       - Eee.. Hermiona muszę ci coś powiedzieć!
       - To wal śmiało - powiedziała Hermiona patrząc na przyjaciółkę.
       - Ale.. ale nie tutaj! - powiedziała poruszając gwałtownie głową.
       - Ok! - mruknęła. Zjadła pośpiesznie ciasto i wybiegła za rudowłosą. - O co chodzi? - zapytała, gdy wbiegła na korytarz. Ginny zaczęła nerwowo się rozglądać, lecz po chwili spojrzała na starszą Gryfonkę.
       - A więc.. chciałaś wiedzieć dlaczego tak rano chichotałam.
       - Och! Nie mam ci tego za złe. Nawet już o tym zapomniałam.
       - Ale to ważne, Hermiona!
       - Ok.. to wyduś to w końcu z siebie!
       - Marcus Miller zaprosił mnie na randkę!
       - COO?! Ten szóstoklasista z Gryffindoru?! Ginny! Dlaczego mi.. 
       - A jak myślisz? Nie chciałam tego mówić przy Fredzie i George'u! 
       - No więc..
       - Co?
       - Kiedy się umówiliście na tą randkę? - zapytała Hermiona patrząc na przyjaciółkę. 
       - W przyszłym tygodniu jest wypad do Hogsmeade, więc.. 
       - A co z Harrym?
       - Co z Harrym?
       - Przecież w nim jesteś zakochana!
       - Och, Hermiona! To nie prawda..
       - Nie? Co innego widziałam w zeszłym tygodniu! - powiedziała szatynka.
       - Co?!
       - Jak patrzyłaś na niego ukradkiem w pokoju wspólnym! Ślepa nie jestem!
       - Hermiona!
       - Ginny! Weź się opamiętaj! Z tego co słyszałam to ten Marcus jest strasznym podrywaczem...
       - Taak? Ja co innego słyszałam!
       - Och, Ginny! Chyba nie masz zamiaru się przez to kłócić?!
       - Nie, ale myślałam, że się cieszysz..
       - Cieszę się..
       - Ale pokazujesz to w całkiem inny sposób! - powiedziała Ginny wywracając oczami.
       - Chcesz iść na tą randkę to idź, ale potem nie chcę słyszeć od Ciebie tego, jak to Marcus Miller złamał ci serce..
       - No wiesz..
       - Tak wiem! Nie słyszałaś jak Parvati Patil mówiła, że po drugiej randce ten Miller przestał się z nią umawiać?
       - Jesteś po prostu zazdrosna! - krzyknęła Ginny.
       - Ja zazdrosna? Proszę cię.. - Szatynka nie wytrzymała i również krzyknęła. Ginny obrzuciła ją nienawistnym spojrzeniem i minęła ją pchając mocno w ramię. - Hej, Ginny zaczekaj! - krzyknęła, lecz rudowłosa przyśpieszyła i po chwili zniknęła. Hermiona odwróciła się i wpadła na Freda.
       - Wasze krzyki było słychać w całej Wielkiej Sali! - powiedział śmiejąc się.
       - Trochę mnie poniosło, ale nie chcę żeby ten palant złamał jej serce.
       - Kto? Harry?
       - Nie. - odpowiedziała szatynka patrząc na chłopaka. Fred patrzył na nią oczekując na dalszą odpowiedź. - Marcus Miller. Muszę teraz ją poszukać i przeprosić. Nie potrzebnie się uniosłam.
       - Daj spokój! Przejdzie jej. - powiedział rudowłosy obejmując ją ramieniem. Hermiona jednak miała mieszane uczucia. - Hallo! Jesteś tam?
       - Eee, co? Tak.. zamyśliłam się.
       - Zobaczysz, że jutro jej przejdzie i wszystko wróci do normy.
       - Mam taką nadzieję! - westchnęła dziewczyna. Nie znosiła kłótni ze swoimi przyjaciółmi. Popatrzyła na Freda, który chwycił ją za dłoń i zaciągnął do Wielkiej Sali.

   Trzy godziny później.

Hermiona weszła do dormitorium dziewcząt i rzuciła się na łóżko. Po chwili do środka weszła Ginny, która widząc szatynkę ruszyła w stronę wyjścia. Gryfonka zeskoczyła szybko z łózka i podbiegła do rudowłosej chwytając ją za ramię.
       - Nie puszczę cię dopóki mnie nie wysłuchasz!
       - Hmm.. Wybacz, ale nie mam najmniejszej ochoty tego wysłuchiwać.
       - No to masz problem, bo musisz! - powiedziała Hermiona patrząc na Ginny. Rudowłosa od niechcenia wywróciła oczami i zatrzasnęła za sobą głośno drzwi.
       - A więc słucham!
       - Po pierwsze chciałam cię przeprosić za to wcześniej. Nie powinnam ci mówić z kim masz się umawiać a z kim nie. To twój wybór, więc nie będę się w to mieszać.
       - Już to zrobiłaś!
       - Och, uspokój się! Życzę ci wspaniałej randki, Ginny!
       - I tyle?
       - Tak tyle! 
       - Długo to sobie układałaś, co?! Pewnie dalej myślisz swoje, że Marcus to straszny podrywacz! - krzyknęła Ginny.
       - Bo tak myślę!
       - Wiesz co? Nie chcę już tego słuchać! Nie podoba ci się to, że chcę się z nim umówić to trudno. Nie zmienisz moich planów! - krzyknęła rudowłosa i nie czekając na odpowiedż przyjaciółki wyszła z dormitorium. Hermiona westchnęła głośno i rzuciła się na łóżko. A chciałam się z nią tylko pogodzić. - pomyślała. Jak zwykle, Granger! Musisz wszystko popsuć. Dziewczyna westchnęła i próbowała opanować swoje myśli. Lecz szło jej to marnie. Chciała się uspokoić, lecz ciągle w głowie słyszała słowa Ginny. Nie mogła tak samotnie siedzieć w dormitorium. Nie lubiła tego. Zeskoczyła z łóżka, różdżkę schowała do przedniej kieszeni i wyszła z pomieszczenia. Wbiegła do pokoju wspólnego i od razu podbiegła do bliźniaków, którzy z Lee Jordanem grali w Eksplodującego Durnia. Uśmiechnęła się delikatnie do Freda i po chwili dołączyła do gry. By choć przez moment zapomnieć o tej kłótni z rudowłosą. Była tak zamyślona, że nie poczuła na sobie cuchnącej cieczy. Zorientowała się dopiero, gdy bliźniacy zaczęli się śmiać. Szatynka jednym zwinnym ruchem usunęła z ubrań i z twarzy ciecz i uśmiechając się delikatnie szturchnęła George'a, który zrobił minę niewiniątka. Po tej krótkiej przerwie wrócili do gry.

~~
Tadam! Mam nadzieję, że się cieszycie? Pod koniec rozdziału skończyły mi się pomysły, więc ta końcówka wyszła dosyć marnie. Nie przedłużając! Rozdział dedykuję Rupci, Paulinie, Niffler Castle oraz wszystkim co czytają mojego bloga ;)

5 komentarzy:

  1. Jeeeej pierwsza! Mam nadzieję, że Ginny bd jednak z Harrym. Za bardzo ich shippuję ^^. A ten Miller hmm, wierzę Hermionie ;p. Fred jest taki słodki O.O. Czekam na następne ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomom zajebisty rozdział!

    Honeyed Girl nie jaraj się tak ;D

    Wracając do tematu. Nie wiele wydarzyło się w tym rozdziale, al był treściwy. Świetnie się go czytało ;) Akcja z George'm - niesamowita! :D Uśmiałam się ;p Och opisuj więcej scenek z Fredem i Hermioną, bo mnie aż nosi, gdy tylko się do siebie uśmiechają! :D

    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj aj aj Fred jest cudowny *_* On i Hermiona są dla siebie stworzeni :) Rozdział wspaniały, czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. oo, w końcu nowy rozdział. Szkoda, ze taki krótki :<

    ~Kirsta

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj, aj , aj CUUUUUDOOOOOOOOOOOOWWWWWWWWWWWNNNNNNNNNNNNNNYYYYYYYYYYYY rozdział. Uwielbiam sposób w jaki piszesz . Czekam na kolejny rozdział.

    + zapraszam do siebie. http://milosc-jakiej-nie-znal-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń