środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 27


Następny dzień był dość chłodny, ale przyjemny. Hermiona zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie i usiadła obok Ginny. Nie zdążyła nic powiedzieć, bo podszedł do nich Fred.

          - Miona. Zobaczysz jak trenujemy? - zapytał uśmiechając się do niej.
          - Co? - zapytała nieprzytomnie i dopiero teraz zauważyła, że Fred ubrany jest w szatę do Quidditcha. - Aa, ok - dodała. Rudowłosy pocałował ją w kącik ust i usiadł, aby coś zjeść. Hermiona była tak głodna, że postanowiła zjeść jeszcze trochę sałatki, więc pożegnała się z Fredem i przyjaciółmi obiecując, że zaraz dotrze na trybuny. Zjadła sałatkę pośpiesznie i już miała iść, kiedy zawahała się. Myślała tylko chwilkę. Ostatecznie złapała dwa tosty z nutellą i jedząc je z apetytem ruszyła w stronę wyjścia. Kończyła ostatni kęs, gdy nagle wpadła na dyrektora.
          - O! Dobrze, że pannę widzę - uśmiechnął się pogodnie Dumbledore. - Pan Malfoy prosił, abyś do niego przyszła na chwilkę.
          - Malfoy? Draco? 
Dyrektor tylko się uśmiechnął, potakując.
          - Po co?
          - Jego zapytaj. - powiedział dyrektor spokojnie. Hermiona tylko wywróciła oczami i wściekła ruszyła do Skrzydła Szpitalnego. Weszła do sali z rozmachem. Katherine już wypisali rano, więc w sali był tylko Malfoy. Siedział bledszy niż zawsze bez ruchu.
          - Dobra. Tylko szybko! Czego chciałeś? - zapytała szatynka.
          - Jak zawsze milutka - odparł chłodno blondyn.
          - Nie zaczynaj, tylko mów szybko! - warknęła Hermiona.
          - Spodziewałem się, że usłyszę od ciebie jakieś podziękowanie, ale się myliłem.
          - No dobra. Masz rację! Dzięki... Draco.
Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Nigdy nie wymawiał jego imienia i nigdy nie przyznawała mu racji.
          - Nie ma sprawy, Hermiono - kiwnął delikatnie głową.
          - Co chciałeś? - zapytała ponownie szatynka, tym razem delikatniej.
          - Może usiądziesz?
Hermiona przysunęła krzesło i usiadła.
          - Tylko szybko! Serio nie mam czasu. 
Malfoy kiwnął głową.
          - Słuchaj, sytuacja ma się źle. Nie mogę już śledzić Diany. Nie udało się, trudno.
          - No przecież wiem... - Hermiona już chciała wstać.
          - Nie rozumiesz, Hermiona! Nie mogę śledzić Diany. Czyli nie wiem co znowu wymyśli, rozumiesz?
Szatynka opadła na krzesło bezsilnie. Miał racje. Draco miał rację. Była teraz jeszcze bardziej niż zwykle zagrożona. Teraz nikt nie będzie mógł jej pomóc.
          - Musisz powiedzieć Dumbledorowi wszystko co wiesz! - zawołała.
          - Już powiedziałem, przecież! Taka mądra to ty nie jesteś.
          - Odwal się! - prychnęła.
          - Dobra! Przepraszam! To co robimy?
          - My?
          - No z Dianą. My wszyscy - poprawił się Malfoy.
          - Nie wiem. - Hermiona lekko się pochyliła i zakryła twarz dłońmi.
          - Boisz się jej? - spytał Draco.
          - Owszem.
          - Nie pozwolę by zrobiła ci krzywdę.
          - Ty głupi jesteś Draco. Ja się nie martwię o siebie. Ja się boję, że ona może zrobić coś Fredowi. - szepnęła. Malfoy położył dziewczynie dłoń na ramieniu.

      Z perspektywy Freda.

Fred nie mógł się skupić na grze. Ciągle spoglądał na trybuny. Czemu jej jeszcze nie ma? myślał. Siedział na miotle i nie zwracał na nic uwagi. Chciał tylko, aby Hermiona wreszcie przyszła. A może Diana znowu jej coś zrobiła? Nie zdołał nic już więcej pomyśleć.
          - FRED! - zawołał George w ostatniej chwili. 
Rudowłosy zdołał umknąć przed tłuczkiem, który pewnie połamał by mu kości. Jednak i tak Fred stracił równowagę i spadł z miotły. Runął na ziemię i, aż mu się zakręciło w głowię.
          - Fred! - George i Ginny podbiegli do niego i z niepokojem spojrzeli na brata.
          - Ech.. Ok! Wszystko jest ok!
Zobaczył resztę drużyny.
          - Nie, nie jest! - powiedziała Ginny - Ty krwawisz!
Fred spojrzał na wskazane przez siostrę miejsce. Rzeczywiście, jego przed ramię było mocno rozcięte.
          - Trzeba go zabrać do Skrzydła Szpitalnego - oznajmił Harry. 
Fred, George, Ginny i Katherine ruszyli do zamku. Szybko pokonali korytarze i schody i wreszcie znaleźli się na miejscu. Ginny otworzyła drzwi, a Fred zamarł. Patrzył właśnie na Hermionę załamaną przy łóżku Malfoy'a. Co gorsza Ślizgon trzymał na niej swoją rękę. Rudowłosy dostał szału. Rzucił się w stronę Malfoy'a gotów go zabić gołymi rękami.

     Z perspektywy Hermiony.

Szatynka uniosła głowę, gdy usłyszała przerażliwy odgłos. Zobaczyła jak rozjuszony Fred rzuca się na Malfoy'a z pięściami.
          - Fred! - zawołała Hermiona. George, Harry i Ron zaczęli odciągać Freda od zdezorientowanego Ślizgona.
          - Co Fred?! - ryknął rudowłosy usiłując się wyrwać. - Obiecałaś, że przyjdziesz!
          - Bo szłam, ale.. Dumbledore powiedział mi, że Malfoy chcę mi coś powiedzieć!
          - Taaak? I tylko przez Malfoya zmieniłaś swoje zdanie, tak?!
          - Fred! Nie zachowuj się tak, proszę! Mieliśmy się z tego powodu nie kłócić, pamiętasz? - zapytała Hermiona podchodząc do rudowłosego. Chwyciła go za nadgarstki, lecz Fred odepchnął od siebie dziewczynę. Hermiona popatrzyła na niego przestraszona. Chłopak westchnął głośno i ruszył w stronę wyjścia. Dziewczyna popatrzyła na swoich przyjaciół i bez zastanowienia wybiegła z pomieszczenia. Rozpaczliwie zaczęła go szukać. Biegła ile sił w nogach. W końcu zobaczyła go na końcu korytarza. Hermiona westchnęła i przyśpieszyła. Chwyciła go za ramię i resztkami sił przysunęła go do siebie.
          - Fred, błagam! Wysłuchaj mnie..
          - Nie ma czego!
          - Jak nie ma?! Do niczego nie doszło, Fred! Nie rozumiesz, że chciałam iść na ten trening, ale Dumbledore mnie zawołał i powiedział, że muszę iść do Skrzydła Szpitalnego, że.. że Malfoy chcę mi coś powiedzieć! 
          - Tak? A co takiego chciał Ci powiedzieć?! - zapytał.
          - O Dianie! Powiedział mi, że nie wie co planuję. Fred wiesz przecież, że ona nie odpuści tak łatwo. A teraz jak będziesz mnie chciał porzucić to kto mnie przed nią uchroni?! No kto?!
          - Przecież wiesz, że nigdy cię nie zostawię..
          - Więc co to miało być?! To przed chwilą?
          - Nie lubię go, rozumiesz? Nie mogę tego pojąć dlaczego tak nagle zrobił się dla ciebie miły.. - powiedział rudowłosy. Hermiona już otworzyła usta, aby coś powiedzieć, lecz w pewnym momencie spojrzała na jego ręke.
          - Fred! Ty krwawisz - powiedziała szatynka patrząc chłopakowi prosto w oczy. Rudowłosy uśmiechnął się i podniósł do góry krwawiącą ręke.
          - To nic takiego... - zaczął, lecz dziewczyna spiorunowała go spojrzeniem i chwyciła go za ramię. - Hermiona! Serio, to nic takiego.. - dodał, lecz dziewczyna już go nie słuchała tylko wepchnęła go do Skrzydła Szpitalnego. Nakazała mu usiąść na krześle, a sama pobiegła po panią Pomfrey. Do chłopaka podszedł George z lekkim uśmiechem na twarzy.
          - I co bracie? Kryzys zażegnany? - zapytał dławiąc się ze śmiechu. Fred w odpowiedzi uderzył brata zdrową ręką w brzuch. George dalej się śmiejąc popatrzył na idącą w ich stronę pielęgniarkę, a za nią Gryfonkę. Hermiona popatrzyła na George'a, który był już czerwony na twarzy ze śmiechu a potem na Freda, który z delikatnym uśmiechem patrzył na szatynkę. Pani Pomfrey mruczała coś pod nosem. Założyła bandaż i kręcąc głową odeszła. Fred miał wyrażnie niezadowoloną minę. 
          - Po cholere mi ten bandaż? - zapytał patrząc na swoją ręke. Szatynka uśmiechnęła się i usiadła na jego kolanach. Pocałowała go krótko w usta i zaczęła się śmiać. - Co?!
          - Biedactwo moje! - powiedziała Hermiona klepiąc go po głowie. Wstała i ruszyła w stronę Katherine, która widząc tą scenę wybuchnęła głośnym śmiechem. Fred wstał i ruszył w stronę Gryfonki. Chwycił ją zdrową ręką w pasie i wybiegł z nią z sali. - Fred! Wariacie, puszczaj mnie! 
          - O nie nie nie! - zaśmiał się.
          - Fred! Puszczaj mnie! - zawołała, lecz rudowłosy jej nie słuchał. Po jakimś czasie poczuła, że zwalnia. Postawił ją na posadzkę i z szerokim uśmiechem wszedł do Wielkiej Sali. Hermiona pokręciła głową i weszła za nim. Usiadła obok chłopaka i nałożyła sobie sporą porcję sałatki jarzynowej. Zaczęła jeść, lecz usłyszała jego głośne chrząknięcie. Odłożyła widelec i spojrzała ze zdziwieniem na Freda.
          - Pomożesz mi? Wiesz przecież, że ja praworęczny jestem! A, że prawą rękę mam chorą to... - zaczął uśmiechając się szelmowsko.
          - Och! Nie tłumacz mi się, ty łamago! - zaśmiała się i nałożyła mu sałatkę na talerz.
          - Jak mnie nazwałaś? - zapytał patrząc na rozbawioną Gryfonkę.
          - Ty łamago! - powtórzyła. Nagle do Wielkiej Sali wszedł George a za nim Ginny, Harry, Ron i Katherine. Weasleyowie usiedli obok szatynki i przyglądali się im się z zaciekawieniem.
          - Poczekaj tylko, aż mi ręka mi wyzdrowieje to zobaczysz..
          - Och, już się boję! - powiedziała Hermiona patrząc z uśmiechem na chłopaka. Rudowłosy w odpowiedzi szturchnął ją łokciem. Szatynka uśmiechnęła się, i zaczęła rozmawiać z rudowłosą. Gryfonka czuła na sobie inny wzrok. Odwróciła się powoli i spojrzała na Dianę, która posłała jej mściwy uśmieszek. Dziewczyna potrząsnęła szybko głową i popatrzyła na uśmiechniętych bliźniaków. Uśmiechnęła się blado do Freda i w ciszy zaczęła jeść. 

~~

Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział, ale nie miałam weny. A poza tym miałam także inne obowiązki. Nie przedłużając dedykuje ten rozdział Rupci, Niffler Castle, Paulinie oraz wszystkim co czytają i komentują mojego bloga ;) 

7 komentarzy:

  1. Super rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego ! + zapraszam do mnie po następny rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super super super! Tylko Diana mogłaby już odpuścić! Draco miły dla Hermiony? Cóż...rozumiem, dlaczego Fred jest zazdrosny. Niestety jest jeden mały błąd a może to wina komputera a mianowicie: Myślniki od których zaczynają się dialogi znajdują się na około połowie linijki. Pisz szybko następny rozdział bo serce mnie boli jak nie dodajesz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział *.*
    Martwię się o Hermionę i Dianę... Ona jest straszna xD
    Nie mogę się doczekać kolejnych wpisów, czuję, że będzie się działo <33
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, w końcu nowy rozdział <33 Cieszę się, że Fred tak szybko wybaczył Hermionie, bo bym się załamała! A tą Dianę to ja normalnie... ugh! Nienawidzę jej! Coś mi ten Draco podpadł... szkoda, że rozdział krótki ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety tylko tyle miałam weny, ale postaram się przy następnym bardziej rozpisać :)

      Usuń
  5. Niech Diana już odpuści.. Rozdział rewelacyjny, uwielbiam te wszystkie wątki z Fredem i Hermioną.

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER !!! CZEKAM NA WIĘCEJ !!!

    OdpowiedzUsuń