niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 22

To były już ostatnie przygotowania. Kiedy wszystkie lampki świeciły, obrusy lśniły, potrawy stały, zastawa czekała, a w kominku wesoło trzaskał ogień pani Weasley pogoniła wszystkich aby poszli się ubrać. Hermiona była szczęśliwa jak nigdy. Minęła się ze swoimi rodzicami, którzy zostali zaproszeni oczywiście, i pognała do pokoju. Zastała tam już dziewczyny. Ginny siedziała na stołku ubrana w elegancki aczkolwiek dalej typowo Weasley'owy żakiet, purpurowy z dużymi guzikami i rękawami podwiniętymi do łokci. Na nogach miała czarne rurki a na stopach czarne balerinki. Ruda siedziała niespokojnie a Katherine czesała jej proste włosy w ładny, misterny kuc z czubka głowy. Ginny wyglądała ślicznie. Ale Hermiona nie mogła gapić się w nieskończoność. Szybko złapała ubranie przygotowane wcześniej i pognała do łazienki. Założyła blado różowy sweterek z kołnierzykiem i guziczkami, wsadziła go w wysokie czarne rurki ślicznie podkreślające jej talię, na stopy założyła czarne baleriny z małymi kokardkami. Twarz przemyła tonikiem, zrobiła na powiekach słodkie kreski żelową kredką do oczu, usta pomalowała bezbarwnym błyszczykiem. Rozpyliła w koło siebie trochę perfum, trzymanych wyjątkowo na święta, o zapachu jabłka i cynamonu. Oceniła wszystko w lustrze i wyszła. Ginny poprawiała makijaż, a Katherine siedziała na łóżku podkręcając włosy mugolską lokówką. Miała już na głowie kilka ślicznych, dużych pierścieni z włosów, które wyglądały zjawiskowo. Krukonka skończyła ze swoimi włosami, wpięła tylko jeszcze wsuwkę ze srebrną kokardą bożonarodzeniową i wstała. Dziewczyna też była już ślicznie umalowana i ubrana, podobnie jak Hermiona i Ginny w czarne baleriny i czarne rurki. Tylko, że Katherine miała na sobie dość duży granatowy sweter w białe, norweskie wzory. Na klatce piersiowej miała niewielkie renifery, a wszędzie indziej płatki śniegu. Hermiona zauważyła, że krukonka miała pomalowane paznokcie na purpurowo.
        - Hermiona! - powiedziała - Uczeszę cię.
Gryfonka posłusznie przysiadła na taborecie przy lustrze. Katherine bardzo sprawnie zgarnęła Hermione pasma włosów po bokach i zaplotła w warkoczyki, związując je z tyłu głowy. Resztę włosów szatynki ułożyła w misterny kok - pierwsza klasa. Jeszcze uwolniła drobne pasemka przy uszach i Hermiona była gotowa.
        - Dzięki! - powiedziała szatynka podziwiając nowe uczesanie. Mogłaby się tak czesać na co dzień. Takie to ładne. Ktoś zapukał, a po chwili dało się słyszeć chórek dwóch męskich głosów.
        - Baby, ach te baby... - wyśpiewali pod drzwiami Fred i George.
        - A poszli mi stąd! - prychnęła Ginny otwierając drzwi i rzuciła w nich kapciem. Bliźniacy zbiegli na dół śmiejąc się w głos.
        - No to wio! - powiedziała Hermiona. Chichocząc wyszły z pokoju i zeszły na dół do kuchni. Jak łatwo było się spodziewać zebrani panowie rozdziawili bezwiednie swe paszcze w osłupieniu i zachwycie. Hermiona zaśmiała się widząc Freda, który miał minę jak mocno niedorozwinięty pisklak. Zerknęła po innych twarzach. Tak. Wszyscy panowie podziwiali ją i jej przyjaciółki. Z wyjątkiem oczywiście Bill'a, który wpatrywał się w swoją Fleur i ... Rona. Uśmiechał się serdecznie do nich, ale tylko tyle. W sumie dobrze. Pomyślała szatynka i ustawiła się koło swojego krzesła.
       - Wszyscy są? - zapytała pani Weasley licząc gości. A było ich, oj było.. Po za państwem Weasley i wszystkimi ich dziećmi, po za Hermioną, Katherine, Harry'm i Fleur, był jeszcze prawie cały Zakon Feniksa, rodzice Hermiony, rodzice Katherine i oczywiście rodzina Fleur. Pani Weasley przeszła się w koło stołu tak aby każdy dostał opłatek. I zaczęły się życzenia. Każdy, każdemu. Trwało to bardzo, bardzo, bardzo długo. Hermiona trzymając w dłoni opłatek podeszła do Fleur, która na widok dziewczyny uśmiechnęła się serdecznie i przytuliła mocno nastolatkę. Po chwili poczuła, że ktoś chwyta ją za dłoń. Gdy Fleur ruszyła w stronę pani Weasley szatynka odwróciła się i uśmiechnęła do stojącego przy niej Freda. Odłamała kawałek opłatka i pocałowała go krótko w usta.
       - Wesołych Świąt! - powiedział uśmiechając się.
       - Wesołych Świąt! - odpowiedziała szatynka przytulając się do niego. Chwilę później usłyszała czyiś chichot. Oderwała się od Freda i spojrzała na rozbawionego George'a. 
       - Mogę złożyć życzenia twojej dziewczynie, czy będziecie się tak kleić do późnego wieczora? - zapytał klepiąc swojego brata po ramieniu. Hermiona zachichotała i trzepnęła George'a po głowie. - Jak ty z nim wytrzymujesz?
       - Nie mam pojęcia - zachichotała szatynka. George wyszczerzył zęby i uściskał mocno dziewczynę. - George! Bo mnie udusisz! 
       - Taak, a wtedy będziesz miał do czynienia ze mną! - powiedział Fred wystawiając język.
       - Och, przestańcie już! - powiedziała Hermiona śmiejąc się. Trzepnęła obu po głowach i chichocząc podeszła do Tonks. Po złożeniu życzeń wszyscy zasiedli do stołu. Wszystko było pyszne i każdy najadł się do syta. Dość szybko sprzątnięto ze stołu naczynia od głównych dań, i zastąpiono je talerzykami do ciasta. Słodyczy było co niemiara: makowce, serniki, ciastka. 

Nadeszła pora na którą wszyscy czekali. Rozdanie prezentów. Pan Weasley uroczyście wziął czapkę świętego Mikołaja aby założyć ją na głowę, lecz nagle stała się rzecz dziwna. Nie mógł. Najpierw powoli, w końcu coraz gwałtowniej zaczął szamotać się z czapką usiłując przy tym zachować uroczysty wyraz twarzy i założyć odskakującą czapkę na głowę. Zebrani w koło przygryzali wargi aby nie ryknąć śmiechem, ale w końcu nie wytrzymali. Fred i George pierwsi zaczęli zanosić się śmiechem. Ich matka wiedziała już, że to ich sprawka.
       - Jak tak można?! - zapytała - Macie natychmiast cofnąć zaklęcia!
Fred i George kiwali się ze śmiechu, słowa matki po prostu do nich nie trafiały.
       - Słyszycie?! - zawołała pani Weasley jeszcze raz.
       - Ale... hahahaha! To nie my! 
       - Nie zapierać mi się tu łobuzy! - krzyczała ich matka.
Zanosząca się śmiechem Katherine podeszła i powiedziała pani Weasley coś do ucha. Ta stanęła jak wryta po czym sama zaczęła się śmiać.
       - A to ci historia - zachichotała.
       - Co jest Molly? - zapytał zdyszany pan Weasley mocując się z czapką.
       - Zostaw to kochanie! Zwykła czapka leży gdzieś w którejś z paczek. Katherine kupiła takie czapki w prezencie. I przez przypadek zapakowała nie tą czapkę co trzeba!
Śmiech rozległ się znowu.
       - To co teraz? - zapytał pan Weasley
       - Musisz sobie radzić bez czapki, kochanie - odpowiedziała pani Weasley. 

Po skończonej kolacji czas było posprzątać. Hermiona, Katherine i Ginny myły naczynia, a bracia Weasley i Harry sprzątali na stole. Państwo Weasley'owie, Delacour i członkowie Zakonu Feniksa wyszli do drugiego salonu. Szatynka kątem oka spojrzała na roześmianych chłopców, a po chwili spojrzała na rudowłose.
       - Ginny? Katherine? Możemy porozmawiać? - zapytała szeptem patrząc na przyjaciółki. Od świąt nurtuję ją pewien problem, a mianowicie Malfoy. Musiała to w końcu komuś powiedzieć.
       - Jasne! Mów! - powiedziała wesoło Katherine.
       - Ale nie tutaj.. - mruknęła szatynka wkładając czysty talerz do szafki.
       - Co ty taka tajemnicza... - zaczęła Ginny.
       - Nie tutaj! - powtórzyła i ruszyła w stronę schodów. Ginny i Katherine ruszyły za nią. Hermiona wbiegła szybko na górę. Otworzyła szeroko drzwi do swojego pokoju i czekała na dziewczyny, które powoli wchodziły po schodach.
       - Miona.. to nie maraton! Powiedz nam w końcu o co chodzi! - mruknęła Ginny. Szatynka ponagliła je ruchem ręki i zamknęła za nimi drzwi.
       - Muffliato! - mruknęła kierując różdżką w stronę drzwi.
       - No wyduś to w końcu z siebie! - zniecierpliwiła się Katherine. 
       - Muszę wam coś powiedzieć.. - zaczęła, lecz przerwała jej Ginny.
       - Och, co to za ciekawostka.. - powiedziała zarzucając swoje długie rude włosy do tyłu. Katherine szturchnęła ją w ramię i rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie. - Przepraszam..
       - Jest jedna sprawa, ale nie wiem jak to zacząć.
       - Najlepiej to od początku - powiedziała Katherine siadając na łóżku.
       - Więc.. przed wyjazdem do Nory zaczepił mnie Malfoy i...
       - I? - ponagliła ją Ginny. Hermiona zacisnęła pięści i spojrzała na rudowłosą.
       - I powiedział mi coś bardzo dziwnego. Nie wiem, czy jestem w stanie mu zaufać..
       - A od kiedy ty ufasz Malfoyowi? Przecież to twój wróg! - mruknęła Ginny. Katherine przewróciła oczami i nadepnęła jej na stopę - Aua! 
       - Daj jej dojść do końca. Przerywając jej nie przyśpieszysz tego co chcę powiedzieć.. - mruknęła Katherine. Hermiona posłała jej delikatny uśmiech. 
       - Więc chodzi o to, że... powiedział mi, że Diana planuję zemstę.
       - Zemstę? na kim? - wtrąciła się Katherine.
       - Na mnie i na Fredzie.. Ona chcę dojść do celu, a tym celem jest właśnie Fred! Boję mu się to powiedzieć. Nie chciałam psuć świąt.. 
       - Ale masz zamiar mu to powiedzieć, prawda? - zapytała Ginny.
       - Oczywiście, że tak!
       - Kiedy?
       - Och, Ginny! Nie napieraj tak na mnie! 
       - To mój brat! Nie chcę, żeby ta dziwka zrobiła mu krzywdę. A tym bardziej tobie.. - krzyknęła Ginny podchodząc do Hermiony. 
       - Wierz mi! Nie tylko ty nie chcesz, aby jemu stała się krzywda. Mam po prostu ochotę rozwalić tą.. obiecajcie, że nie powiecie mu tego co wam przed chwilą opowiedziałam! Muszę sama w końcu się za to zabrać i mu to powiedzieć, żeby nie było za późno. - powiedziała patrząc na przyjaciółki. Ginny skrzyżowała ręce na i kiwnęła głową. Katherine wstała i położyła dłoń na ramieniu szatynki. Hermiona uśmiechnęła się i cofnęła zaklęcie. W tym momencie do pokoju wpadła pani Weasley.
       - Och! tu jesteście! Wołam was już od dziesięciu minut!
       - Bardzo przepraszamy pani Weasley.. - mruknęła Katherine
       - Tak mamo, za głośno rozmawiałyśmy - powiedziała Ginny uśmiechając się słodko. Kobieta spojrzała podejrzliwie na córkę. 
       - Dobrze, dobrze.. wszyscy jeszcze nie wyszli, więc może zejdziecie na dół? - zapytała Molly patrząc na dziewczyny.
       - Tak! Już idziemy - powiedziała Hermiona uśmiechając się do pani Weasley. Tego nie lubiła wymuszonego uśmiechu. Kobieta pokręciła głową i wyszła z pokoju. - Powinnyśmy zejść, prawda?
       - Tak! - odpowiedziały jednocześnie Ginny i Katherine. Szatynka bez słowa wyszła z pokoju, a za nią dziewczyny. Hermiona szybko znalazła się w salonie. Podeszła do Freda i przytuliła się do niego mocno. Rudowłosy posłał jej swój cudowny uśmiech i pocałował ją w usta. Nastolatka popatrzyła na niego i oparła się głową o jego ramię. Pan Weasley siedział na swoim fotelu i zaczął opowiadać kawały. Hermiona śmiała się razem ze wszystkimi, lecz czuła, że w środku wszystko się w niej gotowało. Miała ochotę wybuchnąć. Musiała Fredowi powiedzieć to jak najszybciej, ale nie teraz.. po świętach! Odrzuciła od siebie wszystkie złe myśli i z szerokim uśmiechem patrzyła na pana Weasley'a

~
Nie lubię się pod sam koniec rozpisywać, bo pewnie z wielką niecierpliwością czekacie na ten rozdział, więc nie przedłużając: dedykuję ten rozdział Paulinie oraz Niffler Castle.

Muzyka na dziś: Mariah Carey - All I Want For Christmas Is You.

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest wspaniały! <3
    Nie mogę doczekać się następnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały rozdział ! JA chcę następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, jak ona mu to powie?! Jestem załamana ;cc
    Oby wszystko skończyło się dobrze, bo jak nie.... xDD
    Wspaniały rozdział! Kocham go ♥
    Hahhahahahah "Baby, ach te baby..." :D UWIELBIAM!
    Pisz jeszcze!!! :* Wspaniałe!
    Coraz bliżej święta... Coraz bliżej święta xDD :]]

    Zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach ,ach i jeszcze raz ach!!! Wspaniałe ,genialne ,cudowne ,niesamowite!!! Jednak...atmosfera świąt jest nieco sztywna w tym rozdziale ,nie uważasz? Ale i tak piękne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez te rozdziały świąteczne u ciebie, już nie mogę się doczekać grudnia ;) Rozdział wspaniały ! Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń