czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 20



Hermiona obudziła się wcześnie. Była bardzo zadowolona, że wreszcie zaczęły się ferie Świąteczne. Miała je spędzić w Norze. Z Fredem. Ze szczęścia wykonała piruet w pokoju po czym bardzo cicho sprawdziła, czy aby na pewno wszystko zapakowała do kufra. Złapała wczoraj przygotowane ubrania i tanecznym krokiem weszła do łazienki. Nie zajęło jej to tym razem o dziwo dużo czasu. Ubrana wybiegła z dormitorium, minęła prawie pusty pokój wspólny i szybko znalazła się w Wielkiej Sali. Szatynka uśmiechnęła się szeroko bo dostrzegła George'a niby to od niechcenia bawiącego się długimi włosami swojej kochanej Katherine. Hermiona nie chciała im przeszkadzać, ale krukonka ją zobaczyła i pomachała wesoło.
    - Hej Miona. - przywitała ją, gdy szatynka usiadła obok.
    - Hej wam. Nie wiecie gdzie Fred? - spytała.
    - Gdzieś był. - powiedział zdziwiony George. - Tu był niedawno...
Katherine zaczęła chichotać.
    - Niezauważanie nawet jak twój brat dał dyla? - zaśmiała się krukonka.
    - A wyobraź sobie, że miałem ciekawsze zajęcie... - i zaczął łaskotać rudowłosą po brzuchu. Hermiona stwierdziła, że teraz się raczej z nimi nie dogada więc złapała grzankę i wyszła z Wielkiej Sali.
30 minut później.

Wszyscy uczniowie, którzy wracali na Święta do domów ładowali się teraz do pociągu. Hermiona zajęła przedział wraz z Fredem, George'm i Katherine. Gryfonka cieszyła się jak dziecko kiedy tak wyglądała przez okno i obserwowała zaśnieżone lasy i pola.
    - Już się nie mogę doczekać tych Świąt! - powiedział Fred opierając głowę o ramię Hermiony.
    - To będą super Święta! - wykrzyknął George grając w szachy czarodziejów z Katherine.
    - Ty też zostajesz w Norze? - spytała Gryfonka Krukonkę.
    - Tak. George mnie zaprosił. Fajnie będzie. - zaśmiała się rudowłosa i rozkazała swojemu pionkowi przesunąć się na jakieś pole co dało jej wygraną nad gońcem George'a.
    - Bracie, dajesz jej fory, czy po prostu jesteś tak beznadziejny? - zaśmiał się Fred.
    - Nie jest beznadziejny. - powiedziała spokojnie Katherine. - Ja jestem po prostu za dobra.
Była to prawda, ale i tak strasznie wszystkich ubawiło to w jaki spokojny sposób oznajmiła im to krukonka. Resztę drogi do Londynu spędzili śmiejąc się i wesoło rozmawiając.

 W Norze.

Podróż z dworca do Nory nie należała do wygodnych, ale kiedy już wreszcie się w niej znaleźli odetchnęli z ulgą. Ponieważ było już ciemno i noc się zbliżała nikt już nic nie robił. Wszyscy po prostu poszli spać. Hermiona jednak długo nie mogła zasnąć. Wierciła się z boku na bok i coś ją niepokoiło. Nie mogła sobie jednak przypomnieć co. W końcu, sama nie wiedziała kiedy zasnęła. Obudziło ją coś lekkiego, siedzącego na jej nogach. Już chciała to z siebie zrzucić, ale przypomniała sobie, że to znowu możne być Katherine. Hermiona wyjrzała spod kołdry i rzeczywiście ujrzała krukonkę siedzącą spokojnie na jej łóżku.
    - Ty zawsze musisz mi siadać na nogach? - wymamrotała szatynka.
Katherine tylko się uśmiechnęła i dalej rozczesywała swoje długie piękne włosy.
    - Wstała już? - w pokoju pojawiła się Ginny, już ubrana.
    - Ano. - zachichotała krukonka i wstała podchodząc do krzesła na którym przygotowała sobie wczoraj czarne rurki i dużą granatową bluzkę w czarne poprzeczne paski. Hermiona przewróciła się na drugi bok. Zamknęła oczy.
    - No błagam cię! - prychnęła Ginny. - Wstajemy! - ryknęła jej do ucha.
Hermiona rzuciła w rudą poduszką. Ginny natychmiast jej oddała. Wojna na poduszki trwała chwilę bo w końcu wróciła ubrana już Katherine i powiedziała, że minęła się z panem Weasley, który woła na śniadanie. Hermiona chwyciła swoje ubrania, przebrała się szybko i zeszła do kuchni. 
    - Tylko błagam, szybko. - wołała pani Weasley.
Kręciła się po kuchni z długą listą i mamrotała pod nosem.
    - Tyle pracy, tyle pracy! - powtarzała jak nakręcona.
Najszybciej zjadła Katherine.
    - Co mogłabym zrobić? - zapytała patrząc na listę.
    - Och kochaniutka, taka jesteś miła. - ucieszyła się pani Weasley zadowolona, że ma jedną osobę mniej do zaganiania do roboty.
    - Będę potrzebowała pomocy przy gotowaniu, ale jeśli chcesz robić coś innego. - powiedziała pulchna kobieta klepiąc krukonkę po ramieniu.
    - Chętnie pomogę. - uśmiechnęła się Katherine i wyszła na chwilę w poszukiwaniu frotki do włosów. Hermiona przełknęła ostatni kęs i stanęła przed panią Weasley.
    - To może ty i Ginny pościeracie kurze.
    - Dobrze pani Weasley .
Hermiona poczekała na rudą przyjaciółkę i poszły robić swoje. Wychodząc usłyszała jeszcze jak Fred i Geroge mają poodkurzać wszystkie pokoje. 


  Godzinę później


Hermiona i Ginny skończyły swoją pracę. Rudowłosa powiedziała, że idzie zobaczyć jak radzi sobie Harry i poszła nucąc świąteczną piosenkę. Szatynka ruszyła powoli po schodach w dół.

     -...się czepiasz
Dziewczyna usłyszała z jakiegoś pokoju znajomy krzyk. Fred. Przystanęła i wstrzymała oddech. Na kogo krzyczał?
     - Ja się czepiam? - No tak. To był Ron.
     - Słuchaj mamy dosyć tego wszystkiego! - powiedział George - Pogódź się z tym, że tak już zostanie.
     - Co się mam pogodzić? Że moja Hermiona wybrała jakiegoś dupka?
     - Nie twoja, jasne! - warknął Fred.
     - Na brodę Merlina... co ja tu robię? To wasz problem! - jęknął George.
     - Ty też nie lepszy! - ryknął Ron.
     - Ej! Ja nie mam nic do Hermiony! - zawołał George.
     - No, ale też sobie dziewczynę znalazłeś... - wymamrotał Ron.
     - Nie wierzę! Zakochałeś też się w Katherine?! - wrzasnął George. Hermiona usyszała szarpaninę, coś spadło i się potłukło. Szatynka nie mogła się oprzeć i zerknęła dyskretnie do pokoju. Ron stał zjeżony na końcu pokoju, Fred trzymający wściekłego George'a w drugim.
     - George, wyluzuj! - wysapał Fred.
     - Nie kocham tej krukonki! - wrzasnął Ron.
     - To co Ci nie pasuję? - George był wściekły.
     - A wypchajcie się! - wysyczał Ron i wściekły ruszył w stronę drzwi. Hermiona odskoczyła od nich i pobiegła w stronę schodów. Udało jej się znaleść na górze zanim wściekły rudzielec wyszedł z pokoju.

  Parę minut później.


Hermiona zeszła do kuchni. To co zobaczyła ociepliło jej serce. Pani Weasley popędzała Ginny, która wygłupiając się tańczyła z czerwonymi bombkami na uszach. Harry starał się rozplątać choinkowe ozdoby, ale nie za bardzo mu to szło bo śmiał się głośno obserwując rudowłosą. Pan Weasley siedział przy stole i coś czarował przy mugolskich światełkach z zaciętą miną odkrywcy. Katherine ze słodkim uśmieszkiem na twarzy usiłowała ubrudzić nos George'a mąką. Rudowłosy oczywiście umykał i uśmiechał się triumfalnie. Fred śmiał się głośno i kibicował krukonce klaszcząc w dłonie. Szatynka podeszła do niego, stanęła na palcach i cmoknęła go w policzek. Za plecami dyskretnie wzięła trochę mąki na palce i kiedy Fred zaskoczony pocałunkiem spojrzał na nią, ona błyskawicznie sypnęła w ukochanego mąką tak, że rudowłosy miał całą białą twarz. Hermiona śmiejąc się zaczęła uciekać przed Fredem w koło stołu i zdającego się nic nie zauważać pana Weasley'a. Zaczęła się gonitwa na całego. Rzucanie mąką i śmiechy. Wszyscy byli już biali od stóp do głów. Ale na tym się nie skończyło. Bliźniacy złapali miskę z ciastem i zaczęli niewielkimi pociskami z ciasta rzucając w swoje dziewczyny. Harry z zadowoleniem dołączył, chociaż miał pewne kłopoty z widzeniem, bo okulary miał całe w mące. Katherine udało się dobiec do bazy wroga i złapała trzy pokrywki, których dziewczyny używały jako tarczy. 

      - Arturze, zrób coś! - wykrzyknęła bezradna już pani Weasley.
      - Przecież robię, Molly kochanie! Światełka nam są potrzebne na choince, ale skoro nalegasz będę mógł potem pozmywać. - odpowiedział pan Weasley. Pani Weasley załamała ręce nad nieobecnością swojego męża i zaczęła sama rozganiać towarzystwo. Pan Weasley zakończył pomyślnie pracę nad zaczarowywaniem lampek, a ponieważ było ich strasznie dużo narodził się plan aby ozdobić nie tylko choinkę, ale i Norę. Dzieciaki Weasley, Harry, Hermiona i Katherine ubrali się ciepło i poszli na dwór z lampkami. Bliźniacy nieśli długą drabinę i po chwili wszyscy zaczęli obserwować Norę w poszukiwaniu jakiegoś początku, aby zacząć dekorować. W końcu namierzyli jakiś gwóźdź, oparli drabinę o ścianę Nory i Hermiona weszła na górę aby przywiązać koniec kabla ze światełkami. Już kończyła wiązać, gdy nagle poczuła silny uścisk w talii i coś pociągnęło ją w tył, zrywając z drabiny i ciskając w śnieg. Szatynka zobaczyła niebo a potem Freda uśmiechniętego od ucha do ucha lecącego prosto na nią. Dziewczyna w ostatniej chwili przeturlała się w bok, zanim Fred runął na śnieg śmiejąc się w głos.
     - Ty wariacie! - wrzasnęła Hermiona tłukąc go pięściami po klacie.  Fred nachylił się nad Hermioną by ją pocałować, ale ta sypnęła w niego śniegiem i wstała szybko robiąc śnieżkę i rzucając nią w tył głowy rudowłosego.
     - Nikt bezkarnie nie będzie rzucał śnieżkami w mojego brata! Po za mną, oczywiście. - krzyknął George i rzucił śnieżką w Hermionę.
     - Ej! to nie uczciwe! - zawołała Katherine i rzuciła śnieżką w George'a. 
     - Nawalanie w niego śnieżkami to moja działka! - zawołał Fred i rzucił śnieżką w krukonkę.
     - Jak śmiesz rzucać śnieżkami w moją dziewczynę! - krzyknął śmiejąc się George i posłał w stronę brata dwie kule. 
     - A ty rzuciłeś w moją dziewczynę. - zaśmiał się Fred i rzucił się na George'a wrzucając go w śnieg. Po chwili toczyła się już istna bitwa na śnieżki do której chętnie przyłączyli się Harry i Ginny. Białe kule latały pod ciemniejące niebo, a pustą, ośnieżoną dolinę wypełniał śmiech i radosne pokrzykiwania. Kiedy już zrobiło się zbyt ciemno by cokolwiek widzieć, z Nory wychynęła pani Weasley wołając na kolację. Tego wieczoru wszyscy śmiali się i bawili jeszcze w różna gry, aż w końcu koło północy popadali jak kłody na swoje łóżka i zasnęli, śniąc o jutrzejszym dniu.

~
Nie będę się rozpisywać na sam koniec, bo tego nie lubię. Tak, więc dedykuję go wszystkim czytającym tego bloga. To już 20 rozdział, aż uwierzyć się nie chcę, że to tak zleciało :3 

Muzyka na dziś: Mariah Carey - All I Want For Christmas Is You 

8 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział :** Jak każdy z resztą ;)
    Oby tak dalej :D Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie. Jak ja uwielbiam twoje pisanie. Z niecierpliwościa czekam na następny rozdział i pozdrawiam. :*:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tak samo ... Jeju dopiero dziś "odkryłam " tego bloga , ale co jak co ,go polubiłam ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA .
    Wybacz, że dawno nie komentowałam, ale miałam urwanie głowy ;cc
    Moim skromnym zdaniem : najlepszy rozdział!
    Czuję święta w powietrzu ♥ Uwielbiam cię po prostu, jesteś wspaniała i proszę nie kończ z pisaniem :33
    Zapraszam cię również do mnie :D
    A tak na marginesie : kocham tę nutę ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteeeś...kurcze ,nie wiem jak to powiedzieć...jesteś GENIALNA!!! Aż poczułam atmosferę świąt! Nie wasz mi się tego bloga kończyć bo skończysz w trumnie xD Zrozumiano?! Pisz ,pisz dalej...ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział! A właśnie...kiedy się pohawi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba i już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)) Ja dopiero zaczęłam pisać opowiadanie o fremione więc jeśli mogłabyś zajrzeć byłoby mi miło :) pozdrawiam :)http://life-with-fremione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń