Hermiona siedziała na lekcji Transmutacji, lecz żadne słowo powiedziane przez profesor McGonagall nie wchodziło jej do głowy. Zwykle była obecna i bardzo często zgłaszała się do odpowiedzi, ale w tym momencie po prostu nie miała na to... ochoty. Kręciła bezwładnie swoją różdżką i tępo wpatrywała w sufit. Myślami była gdzieś indziej, więc nie zauważyła stojącą na przeciw profesor.
- Nudzisz się, panno Granger?
- Słucham? - zapytała szatynka patrząc prosto w oczy kobiecie - Nie, ja.. zamyśliłam się.
- Właśnie widzę, panno Granger. Czy wiesz może jaki temat dzisiaj omawiamy?
- Ee.. Transmutacja ludzka - powiedziała Hermiona myślami będąc gdzieś indziej.
- O czym tak myślisz? Czy to jest ważniejsze od tego co teraz robimy?
- Nie, pani profesor..
- To więc proszę cię o większe zainteresowanie dzisiejszą lekcją.. - powiedziała profesor McGonagall i patrząc ostatni raz na szatynkę ruszyła na drugi koniec klasy. Hermiona westchnęła i odłożyła różdżkę na ławkę. Jeszcze tylko pięć minut zostało do końca lekcji. Pięc minut, a wydawać się mogło, że to godzina.. Opanuj się, Granger! Dziewczyna odgoniła te myśli i dopiero teraz zorientowała się, że od dwóch minut jest przerwa. Nie patrząc na profesor zabrała swoje rzeczy i wybiegła z klasy. Wychodząc wpadła na Malfoya. No nie! Boże, za co mnie tak karasz?! Szatynka nie patrząc na blondyna pozbierała szybko książki, włożyła je do torby i nie patrząc na Malfoya ruszyła do Wielkiej Sali.
Trzydzieści minut później.
Hermiona siedziała w Wielkiej Sali i smętnie patrzyła na swój niedojedzony obiad. Nie miała na nich ochoty. A jeszcze musiała poćwiczyć te cholernie zaklęcie.. Odrzuciła widelec i spojrzała na Harry'ego, który wpatrywał się bez celu w sufit. Postanowiła się do niego nie odzywać, bo to zaczynało się nagłym wybuchnięciem chłopaka. Nie mogła dłużej siedzieć w tej ciszy. Postanowiła wyjść. Założyła torbę na ramię i wyszła na korytarz. Było tylko jedno miejsce, w którym mogła spokojnie posiedzieć - biblioteka. Szła szybko, że potrąciła ramieniem przechodzącą obok niej Krukonkę. Mruknęła krótkie przepraszam i wbiegła do biblioteki. Zaczęła przechadzać się pomiędzy rzędami półek. Nawet nie zauważyła, że wpadła na wysokiego chłopaka. Spojrzała prosto w oczy Malfoyowi. Chciała go ominąć, lecz ten złapał ją za ramię i pchnął na ścianę.
- Witaj, Granger! - powiedział takim głosem, że dziewczyna poczuła na swoim ciele nieprzyjemny dreszcz.
- Czego chcesz, Malfoy?! - zapytała szatynka patrząc wściekłym wzrokiem na blondyna.
- Ciebie - uśmiechnął się szyderczo. Wyciągnął rękę w jej stronę i powoli przejechał palcami po jej rozgrzanych policzkach. Hermiona odepchnęła jego dłoń i popatrzyła na niego wściekła.
- Wal się, Malfoy! - powiedziała i szturchając go ramieniem ruszyła w stronę wyjścia, lecz chłopak złapał ją mocno za dłoń i przyciągnął szatynkę do siebie. A szarpnął ją tak gwałtownie, że styknęli się nosami. I znowu ta sama sytuacja.. wkręciła się i to nieźle.. Czuła jego równy oddech na swojej szyi. Nie była w stanie go odepchnąć. Nie była w stanie, czy też nie chciała? Już o tym nie myślała, bo Draco pocałował ją. Tym razem bardziej natarczywiej. Po dwóch minutach szatynka odepchnęła Malfoya od siebie. Była zła na siebie. Jak mogła znowu dać ponieść się emocjom?! Hermiona spojrzała chłopakowi prosto w oczy i uderzyła go otwartą dłonią w policzek. Zdziwiony Draco stracił równowagę i wpadł na półkę z książkami. Dziewczyna podniosła z ziemi swoją torbę i wybiegła z biblioteki.
Z perspektywy Freda.
Chłopak skończył trening. Kolejny męczący trening. Wrzucił swoją ubłoconą szatę do kosza na pranie i żegnając się z reszta drużyny wyszedł z szatni. Miał teraz ochotę porządnie się wyspać. Te treningi męczą go, a jeszcze bardziej go męczy spotkanie z Ronem, z którym już z kilka razy się pokłócił. Odrzucił od siebie te myśli i zaczął myśleć o Hermionie - o jej cudownym śmiechu. Oddałby wszystko, żeby znowu się z nią spotkać. Poczuł, że ktoś rzuca się mu na plecy. A po chwili ta osoba zasłoniła mu oczy.
- Zgadnij kto? - szepnęła mu do ucha wysoka brunetka. Dziewczyna zeskoczyła z jego pleców i uśmiechając się szeroko przybliżyła się do rudowłosego, aby pocałować go w usta.
- Diana, nie! - powiedział Fred odsuwając się od dziewczyny. - Ile razy mam ci powtarzać, żebyś tak nie robiła.
- Oj proszę cię! Przecież wiem, że ci się to podoba - powiedziała Diana uśmiechając się figlarnie.
- Nie! Rok temu dałem ci do zrozumienia, że z tego nic nie wyjdzie.
- To było rok temu, więc...
- Odpuść sobie! Nie kocham Cię! Zakochałem się w kimś innym.
- Wiem! I myślisz, że tego nie widzę? Jak można zakochać się w tej szlamie? - zapytała brunetka. - Au, oszalałeś?! - syknęła, gdy chłopak chwycił ją za nadgarski.
- Nie nazywaj jej tak!
- Przecież możesz mieć każdą, a wybrałeś tą szl...
- Zamknij się!
- Słucham?!
- Tak, dobrze słyszysz! Nie życzę sobie, abyś w moim towarzystwie ją tak nazywała. Zapamiętaj to sobie. - powiedział Fred i odszedł od brunetki.
~
Miałam napisać ten rozdział jutro, ale jak widać miałam tyle pomysłów, że nie chciałam czekać. Dedykuję go Paulinie i Hermionie G. z bloga http://fremione-mysterious-love.blogspot.com/
Muzyka na dziś - Will.I.Am ft Eva Simons - This Is Love
Dziękuje bardzo za dedykację :) Rozdział jest zajebisty :DD Jak zawsze zresztą :)
OdpowiedzUsuńRozdział cud, miód i orzeszki! :D Szkoda, że taki krótki. Nie wiem czemu, ale sama mam ochotę trzepnąć Malfoya w twarz! xD Mam nadzieję, że wszystko się poukłada ^^ Bardzo dziękuję ci za dedykację. Wiem coś o dodawaniu wpisów, bo mnie też strasznie korci żeby jeszcze dziś coś skleić ;P Pozdrawiam i życzę dalej takiej weny ♥
OdpowiedzUsuńAch, no i - zmiana tła? Gustownie... ^^
UsuńAle genialny blog *.* naprawde świetnie piszesz, a akcja genialnie się rozwija! kocham! pisz szybko :>
OdpowiedzUsuńNAPISZ KSIĄŻKĘ
OdpowiedzUsuńczuć po pierwszych 3 zdaniach że masz "lekkie pióro" !!!!