Hermiona siedziała w Wielkiej Sali i z zadowoleniem na twarzy jadła obiad. Myślami była przy wczorajszym dniu, więc ledwo co dochodziło do niej powiedziane słowo przez przyjaciółkę. Była tak zamyślona, że nie wiedziała co robi ze swoją niedojedzoną owsianką. Poczuła jak ktoś ją szczypię w ramię. Szatynka podskoczyła o mało nie wylewając owsiankę na swoje ubrania. Popatrzyła na rudowłosą i uśmiechnęła się.
- W końcu! od pięciu minut próbuję do ciebie dotrzeć. Wczoraj poszłaś spać tak szybko, że nie opowiedziałaś mi jak było na randce z Fredem.
- To nie była randka! To było zwykłe przyjacielskie spotkanie..
- Tak, tak... przyjacielskie! - powiedziała Ginny uśmiechając się.
- Ty wiesz!
- Co?
- Oj, proszę cię! powiedział ci? - zapytała Hermiona.
- O czym?
- Nie przeciągaj bardziej struny..
- Ok! podsłuchałam jego rozmowę z George'm. Siedzieli w pokoju wspólnym i rozmawiali o waszym małym wypadzie, i o... pocałunku - ostatnie słowo powiedziała szeptem. Hermiona spłonęła rumieńcem i popatrzyła w kierunku wejścia do Wielkiej Sali. Nie zauważyła wchodzących roześmianych bliźniaków. Po minucie spojrzała na przyjaciółkę.
- Ja się najbardziej obawiam reakcji Rona..
- Hermiona! a co ciebie nagle obchodzą jego uczucia? - zapytała Ginny robiąc duże oczy. - Posłuchaj! od samego początku jak dowiedział się, że masz stały kontakt z Fredem stał się zimnym draniem. Wścieka się, bo teraz częściej są treningi a co oznacza więcej spędzania czasu z nim. Gdyby nie Angelina doszłoby do bójki.. - dodała. Hermiona westchnęła i odstawiła łyżkę na talerz. Po dwóch minutach usłyszała czyjeś śmiechy i głośne rozmowy. Spojrzała w tą stronę i zobaczyła roześmianych bliźniaków z drużyną Quidditcha. Ich spojrzenia spotkały się. Hermiona uśmiechnęła się szeroko. Fred usiadł obok dziewczyny i pocałował ją na przywitanie w policzek. Szatynka kątem oka spojrzała na Rona, który z wściekłą miną usiadł obok Ginny i zaczął jeść.
Dwie godziny później.
Hermiona szła korytarzem i coraz częściej myślała o Fredzie. O jego wspaniałych brązowych oczach, i o jego cudownym uśmiechu. Z uśmiechem na twarzy mijała idących uczniów, którzy szeptali coś między sobą. Ją to teraz nie obchodziło. Wbiegła na schody kierując się w stronę dormitorium. Nagle ktoś chwycił ją za ramię i pchnął z całej siły na ścianę.
- Co do... Malfoy! - krzyknęła patrząc z wściekłością na blondyna. - Co do kurw..
- Co tak ostro, Granger? - zapytał rozbawiony Draco. Hermiona wzięła głęboki wdech i spojrzała w jego stalowe oczy. Poczuła zapach jego cudownych perfum. Nawet nie zauważyła, że chłopak przybliżył się do niej i zaczął ją obwąchiwać. - Ładnie pachniesz, Granger..
- A odpierd...
- No, no! kto by pomyślał, że zrobisz się taka.. - tu przerwał uśmiechając się szelmowsko. - niegrzeczna.
- A co ciebie to obchodzi? - zapytała Hermiona nie odrywając od niego wzroku - Dla ciebie jestem tylko zwykłą szlamą..
- Zwykłą? nie... inaczej bym to ujął - powiedział, a na twarzy wciąż miał ten swój szelmowski uśmieszek. Szatynka zdziwiła się. Zrobiło jej się gorąco, gdy chłopak musnął ustami jej szyję. Dziewczyna odepchnęła go od siebie.
- Wiem, że ci się to podoba.
- Jesteś chory, Malfoy! - powiedziała Hermiona. Czuła się dziwnie. Nie mogła w jakikolwiek sposób poruszyć się. Widać było, że Draco nieźle się bawił. - I co? będziesz tak stać i nic nie robić?
- Hmm, no niezupełnie
- W co ty pogrywasz, Malfoy?! - zapytała, lecz nie usłyszała odpowiedzi. Draco bez żadnego ostrzeżenia pocałował ją w usta. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić, lecz w końcu postanowiła odwzajemnić pocałunek. Draco chwycił ją za biodra i przyciągnął ją jeszcze bliźej. Po jakiejś minucie do dziewczyny dotarło co teraz się dzieję. Odepchnęła od siebie blondyna i bez słowa wbiegła na górę. O niczym nie myślała. Podała hasło i nie patrząc w stronę siedzących bliźniaków wbiegła do dormitorium dziewcząt, które było puste. Co ona sobie myślała.. co jej odbiło?! Powinna od razu odepchnąć go od siebie. Co ja sobie do cholery myślałam?! Czuła się dziwnie.. dzień wcześniej całowała się z Fredem i to do niego coś czuję, nie do Malfoya. Rzuciła torbę na podłogę i wstała. Z nerwów rzuciła wazonem o ścianę, który rozwalił się na kawałeczki. Usiadła na podłodze i spojrzała na sufit. Za bardzo to przeżywasz, Granger.. usłyszała głosik w swojej głowie. To prawda. Przecież od jednego pocałunku świat się nie zawali. To tylko, Malfoy... Szatynka wstała i ruszyła w stronę wyjścia, gdy nagle wpadła na bliźniaków.
- Co tam panno "rozwalam wszystko co popadnie"? - zapytał rozbawiony George patrząc na resztki niebieskiego wazonu. Szatynka obejrzała się do tyłu i parsknęła śmiechem. Bliźniacy próbowali na wszelkie sposoby rozbawić szatynkę, która uległa im od razu. W o wiele lepszym humorze ruszyłą razem z bliźniakami do pokoju wspólnego. Hermiona zajęła swoje ulubione miejsce przy kominku i z uśmiechem na twarzy patrzyła na Freda, który rozmawiał z George'm o treningach Quidditcha i o tym jak zrobił dzisiaj kawał Angelinie. Od razu wszystkie wspomnienia o dzisiejszym incydencie z Malfoyem zniknęły. Z szerokim uśmiechem patrzyła na Freda, który po chwili też na nią spojrzał. Nie przerwała tego kontaktu, lecz po chwili poderwała się słysząc głos Rona. On wciąż nie wiedział, że szatynka całowała się z Fredem a co jego to obchodzi?! przecież to twoje życie.. Dziewczyna otrząsnęła się z swoich myśli i poczuła, że obok niej siada. Spojrzała w jego cudowne brązowe tęczówki i nie wiedząc co robi przybliżyła się do niego.
- Hermiono.. tak sobie pomyślałem. Może... spotkamy się jeszcze.
- Przecież widujemy się codziennie.
- Nie to miałem na myśli - powiedział Fred uśmiechając się. - Pomyślałem o kolejnym wypadzie do Hogsmeade. Ale tym razem w zupełnie inne miejsce. Nie do Zonka, czy do Miodowego Królestwa, tylko na zwykły spacer.
- Och! tak. Oczywiście - powiedziała Hermiona. - Z wielką przyjemnością pójdę z tobą na... spacer. - dodała patrząc na chłopaka. Fred wstał i pocałował dziewczynę w policzek.
- No to ustalone! a teraz wybacz... czeka mnie już drugi tego dnia trening. - powiedział i uderzając brata w ramię ruszył w stronę wyjścia. Hermiona spojrzała na Rona, który siedział niedaleko niej i rozmawiał o czymś z Deanem co chwile patrząc ukradkiem na dziewczynę. Hermiona odwróciła wzrok w stronę kominka i chwyciła książkę, lecz nie była w stanie niczego się dzisiaj uczyć. Odrzuciła książkę na stolik i ruszyła do dormitorium dziewcząt.
~
Uff! w końcu dokończyłam ten rozdział. Przez moment miałam brak weny, ale jak widać powróciła. Dedykuję go oczywiście Paulinie - dzięki niej dokończyłam ten rozdział, i teraz z niecierpliwością czekam na jej rozdział.
Muzyka na dziś: Will.I.Am ft Eva Simons - This Is Love
EDIT: polecam kolejnego wspaniałego bloga o Fremione: http://fremione-mysterious-love.blogspot.com/
Ah Julia <3 kocham Twoje opowiadania ;D A pisanie razem rozdziałów to już wogóle sama fajna zabawa i śmiech :D Dziękuje za to , i za dedykację ;**
OdpowiedzUsuń<3
♥ pisanie z tobą wspólnie rozdziału było przyjemnością :D
UsuńŚwietne, wspaniałe, genialne *.* Nie spodziewałam sie takiego obrotu akcji i tego Malfoya xDD Czy teraz masz zamiar trzymać mnie w napięciu przez kolejne kilka dni? ;p Dziękuję za polecenie ♥ Właśnie piszę kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńnastępny rozdział jutro, albo pojutrze :)
UsuńNie mogę się doczekać :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo za zwrot akcji z tym Malfoyem!!!!
OdpowiedzUsuń