czwartek, 18 października 2012

Rozdział 15

    Z perspektywy Hermiony

Szatynka siedziała na podłodze w pokoju wspólnym i wpatrywała się smętnie w sufit. Minął tydzień od tego wypadku. Cały czas myślała tylko o Fredzie. Nawet nie uważała na lekcjach. Nie docierało do niej co mówili do niej znajomi. Cały czas martwiła się o rudowłosego. I bała się co może się jeszcze w jej życiu złego przytrafić. Wstała powoli i zaczęła się kręcić po całym dormitorium, które było puste. Wszyscy zeszli do Wielkiej Sali na śniadanie, a Hermiona nie miała ochoty jeść. Chciała choć przez chwilę zostać sama i wszystko przemyśleć. Po jakimś czasie stanęła na środku pokoju i zaczęła intensywnie przyglądać się kominkowi. Nagle poczuła, że ktoś kładzie rękę na jej ramieniu. Podskoczyła przestraszona i spojrzała na Ginny.
          - Spokojnie! To tylko ja - powiedziała rudowłosa uśmiechając się.
          - Tak! Zamyśliłam się.. - powiedziała Hermiona łapiąc się za brzuch.
          - Dlaczego nie zeszłaś na dół do Wielkiej Sali na śniadanie?
          - Nie jestem głodna!
          - Hermiona! Od trzech dni nic nie jesz! To nie jest normalne!
          - Ja... nie wiem co się ze mną dzieję! - mruknęła szatynka siadając na fotel. Ginny usiadła obok dziewczyny i chwyciła ją za drżące dłonie. 
          - Hermiona ja wiem, że dalej jesteś w szoku! Ale z Fredem jest już wszystko dobrze, choć pani Pomfrey nalega, aby jeszcze został w szpitalu z dzień lub dwa. Cud, że w ogóle użyłaś tego zaklęcia. A tak apropo! To co wy robiliście na Wieży Astronomicznej? - zapytała. Tego pytania najbardziej się obawiała, ale nie chciała tego mówić. Popatrzyła na przyjaciółkę i powiedziała:
          - Ja... wybacz Ginny, ale nie jestem teraz w stanie Ci tego powiedzieć. - mruknęła patrząc prosto w oczy rudowłosej.  Brawo, Granger! Już nic bardziej sensownego wymyśleć nie mogłaś?! 
          - Ok! a teraz rusz te chude dupsko! Idziesz na śniadanie!
          - Mówiłam, że nie jestem głodna!
          - Jasne, jasne.. nie będziesz tu siedzieć wiecznie kochana! 
          - Ale..
          - Żadne ale! Ruszaj się! - powiedziała Ginny siłą podnosząc Hermionę z krzesła. Szatynka mruknęła coś niewyrażnego i wyszła razem z rudowłosą z dormitorium. 

  Dziesięć minut później.

Dziewczyny szły przez korytarz rozmawiając o róźnych rzeczach. Szatynka wiedziała, że Ginny w ten sposób chciała, aby przez chwilę zapomnieć o Fredzie. Rudowłosa na każdy możliwy sposób chciała poprawić Hermionie humor. Dziewczyna była tak zajęta rozmową z Ginny, że nie zauważyła idącego w ich stronę Malfoya. Chłopak szturchnął ją przypadkowo w ramię. Szatynka ominęła go trzymając w pogotowiu różdżkę. Myślała, że da sobie spokój, lecz się myliła. Draco chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę ciemnego przejścia.
           - Czego chcesz?!
           - Łagodniej, Granger! Bo chyba nie chcesz, abym tobie zrobił krzywdę.
           - Tak? Zrobisz mi to samo co Fredowi?! Rzucisz we mnie Drętwotą?!
           - Nie, ale nie prowokuj mnie do tego, żebym to zrobił.
           - Co proszę?! Jesteś taki odważny, że rzucisz we mnie zaklęciem w zamku, gdzie jest pełno ludzi? Jakoś nie przejąłeś się jak rzuciłeś tym zaklęciem w Freda na..
           - Zamknij się! Jeszcze ktoś to usłyszy!
           - O proszę! Czyżbyś się przestraszył, Malfoy?! - zapytała Hermiona. Draco spuścił wzrok na podłogę i nerwowo zaczął stukać stopą. Dziewczyna przewróciła oczami i wybiegła na korytarz, lecz chłopak znowu chwycił ją za ramię. Szatynka próbowała się wyrwać, ale Draco nie puścił jej. Wolną ręką wyjęła różdżkę i skierowała ją na blondyna.
           - Everte Stati! - krzyknęła. Z różdżki wystrzelił biały strumień światła, który ugodził Malfoya w brzuch. Poczuła, że puszcza ją i poleciał na sam koniec korytarza. Usłyszała czyjeś kroki. Schowała szybko różdżkę do kieszeni i odwróciła się. W jej stronę biegł profesor Flitwick. Uśmiechnęła się niewinnie i spojrzała na nauczyciela.
           - Rzucanie zaklęć na korytarzu jest zabronione panno Granger! Temu biedakowi mogło się coś stać! - powiedział Flitwick podchodząc do szatynki.
           - A od kiedy pan przejmuje się losem Ślizgona? - zapytała, a nauczyciel wyrażnie się zmieszał. Podbiegł powoli do siedzącego Malfoya. Hermiona prychnęła i nie czekając na reakcję ze strony profesora ruszyła w stronę Wielkiej Sali.

  Z perspektywy Diany

Wściekła brunetka wbiegła do dormitorium Ślizgonów, i szukała Malfoya. Zmierzyła wzrokiem całe pomieszczenie i zauważyła go siedzącego przed kominkiem. Diana podbiegła do niego szybko i walnęła go w głowę.
              - Co jest?!
              - Zaraz Ci powiem co! Ty kretynie! Miałeś zrobić krzywdę tylko tej szlamie! A nie tykać Weasley'a! - warknęła. 
              - Ja.. 
              - A teraz oboje kleją się do siebie jak zakochana para! Zadowolony jesteś z siebie?! - krzyknęła Diana chcąc wymierzyć mu kolejny cios w głowę, lecz Draco wstał i przetrzymał jej rękę. - Aua! To boli, kretynie! Och proszę Cię, tylko mi nie mów, że coś czujesz do tej szlamy!
              - A nawet jeśli, to co?!
              - Nie rozśmieszaj mnie! Po tym co zrobiłeś jej ukochanemu Fredowi nie wybaczy Ci tak szybko - warknęła dziewczyna wyrywając się Malfoyowi. Spojrzała na niego wściekła i wbiegła na górę.

~

Nie będę się rozpisywać, bo już muszę powoli zmykać :D Dedykuję ten rozdział tym co czytają mojego bloga.

  Muzyka na dziś: Nero - Promises 

3 komentarze:

  1. Szczerze? Kocham dawać ci pomysły ^^ Miło, że skorzystałaś. Genialny rozdział! Fascynujące, fantastyczne i fenomenalne! (FFF!) ♥ Jesteś wielka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda,że rozdział taki krótki, ale za to jaki fantastyczny !Z niecierpliwością oczekuję na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dawno nie komentowałam! Wstyd mi. Tak bardzo mi wstyd. Już zabieram się za rozpisywanie.
    Czytałam opowiadanie w miarę regularnie, przegapiłam jednak zmianę adresu i myślałam, że blog został usunięty. Dopiero jak dostałam się na tego wcześniejszego, zdołałam poszperać i dotrzeć tutaj. Cieszę się, że mi się udało.
    Jak widzę, niewiele się zmieniło. Diana dalej chce Freda tylko dla siebie, zawiązuje jakiś sojusz z Malfoyem i chce unieszkodliwić Hermionę. Malfoy jednak atakuje Freda, wszystko się komplikuje, Hermiona obawia się o Freda i tęskni za nim... atakuje Malfoya, TEN MOMENT JEST BARDZO FAJNY C: i jeszcze pyskuje nauczycielowi. No no, Hermiono, co się z tobą dzieje! C: Czekam na kolejne rozdziały!
    Pozdrawiam serdecznie. C:

    PS. Zaczynam realizować mój pomysł na Fremione. Ciekawe, co mi z tego wyjdzie, bo dwa opowiadania na raz to jednak sporo pisania...

    OdpowiedzUsuń