poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 14

Stali tak może z pięć minut, a może nawet dłużej. W pewnym momencie szatynka oderwała się od Freda i nerwowo spojrzała w ciemne miejsce. Wydawało jej się, że ktoś tam był. Zrobiła dwa kroki do przodu. Na pewno się jej nie wydawało.. na pewno ktoś tam jest.
          - Hermiona? Co się dzieję?! - zapytał Fred łapiąc dziewczynę za dłoń. Szatynka uciszyła rudowłosego przykładając palec do ust. Wyjęła różdżkę z kieszeni i ruszyła w stronę tego miejsca. Chłopak przybliżył się do niej bardziej. - Hermiono...
          - Cicho bądź! - syknęła szatynka. Fred mruknął coś niewyrażnego, lecz dalej stał blisko dziewczyny. Po jakiś dwóch minutach ciszy usłyszeli czyjś śmiech. Szatynka stała gotowa do walki, za nią rudowłosy też w pogotowiu trzymał różdżkę. - Kto tam jest?! - zapytała. Cisza... Hermiona poczuła, że Fred rusza w to miejsce. W porę zatrzymała go. Odepchnęła go i mocniej złapała różdżkę.
          - Pff.. pewnie to jakiś szczur! - mruknął Fred. 
          - Szczur? Proszę cię... a jak wytłumaczysz ten śmiech, hmm?! - zapytała dziewczyna patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Fred tylko wzruszył ramionami i ruszył w stronę balkonu. 
          - Daj spokój! Jakby ktoś tu był, to by wyszedł a nie ukrywał się. - powiedział chłopak ciągnąc szatynkę w swoją stronę. Lecz zanim zdążyła coś powiedzieć z ukrycia wyskoczył Malfoy.
          - Malfoy?! Co ty tutaj robisz?! - krzyknęła dziewczyna. 
          - To co powinienem dawno zrobić! - powiedział Draco i bez żadnego ostrzeżenia skierował swoją różdżkę na Freda. - Drętwota! - mruknął. Błysnęło czerwone światło, które trafiło w rudowłosego. Hermiona spojrzała przerażona na Freda, lecz go nie było. Z nerwów spojrzała w dół i skierowała różdżkę na opadające ciało Freda.
          - Arresto Momentum! Odbiło Ci, Malfoy?! Mógł się zabić!
          - Należało się temu zdrajcy krwi! - syknął chłopak podchodząc do Hermiony.
          - Nie podchodź do mnie! - krzyknęła szatynka i szybko wybiegła z pomieszczenia. Biegła ile sił w nogach. Chciała jak najszybciej być w tym miejscu gdzie był Fred. Z daleka zobaczyła jego bezwładne ciało, lecz jej zaklęcie musiało działać. Musiało! Hermiona upadła na ziemię i przewróciła go na plecy. Nie panowała nad sobą, więc zaczęła krzyczeć. Nie może go stracić.. nie może! Wściekłość na Malfoya coraz bardziej wzrastała. Jak on mógł to zrobić?! Po chwili poczuła, że ktoś odpycha ją od ciała Weasleya. Nie miała już na nic sił. Nawet nie miała ochoty spojrzeć na tą osobę. Zaczęła płakać. Nim się obejrzała była w Skrzydle Szpitalnym. Z tych nerwów nawet nie pamiętała kiedy odpłynęła. Usłyszała czyjeś głosy. Otworzyła oczy i rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Siedziała na krześle, spojrzała na leżącego Freda. Zakryła twarz dłońmi i zaczęła płakać. Chwyciła jego zimną dłoń i opadła na posadzkę. 
          - Fred... błagam! Ty musisz żyć! - krzyknęła. Poczuła, że ktoś chwyta ją w pasie i podnosi. Zaczęła się wyrywać, lecz ta osoba była zbyt silna.
          - Hermiono! - mruknął George chwytając dziewczynę za dłonie. - Hermiono! proszę wysłuchaj mnie! - dodał, gdy szatynka ponownie próbowała się wyrwać.
          - Nie! ja... muszę...
          - Hermiona! posłuchaj mnie! Fredowi nic nie będzie. McGonagall powiedziała, że wyjdzie z tego. Ale powiedziała, że gdybyś nie użyła tego zaklęcia to.. to.. mógłby nie przeżyć. - szepnął George. Dziewczyna była w zbyt dużym szoku, żeby cokolwiek powiedzieć. Popatrzyła na George'a i mocno się do niego przytuliła. Po dwóch minutach podbiegła do nich pani Pomfey, w dłoni trzymała jakiś dymiący płyn. 
          - Moja droga! Wypij to, od razu się po tym uspokoisz! To już drugi atak na ucznia, i znowu to samo zaklęcie. - mruknęła kobieta łapiąc się za głowę. - Pij, pij kochana! - dodała wyciągając w jej stronę dłoń. Hermiona wzięła od kobiety małą szklankę i wypiła całą zawartość. Od razu poczuła się lepiej, lecz czuła się także sennie. Wtuliła się bardziej w rudowłosego i zamknęła oczy.

  Następnego dnia.

Hermiona wstała jak oparzona z łóżka. Nie spała najlepiej. Musiała jak najszybciej zjawić się w Skrzydle Szpitalnym. Przebrała się szybko i wybiegła z dormitorium. Weszła do pokoju wspólnego i nie patrząc na resztę Weasleyów wyszła z pokoju. Biegła ile sił w nogach. Nie obchodziło ją to, że kogoś trąciła ramieniem. Chciała już tylko tam przy nim być. Otworzyła szeroko drzwi i podbiegła do miejsca, gdzie leżał Fred. Chwyciła stojące przy oknie krzesło i usiadła. Złapała go za ręcę i przymknęła oczy. Wiedziała, że z tego wyszedł, ale nie znosiła tego widoku. Chciała znowu spojrzeć w jego cudowne brązowe oczy, chciała znowu usłyszeć jego śmiech. Poczuła jego dłoń na swojej twarzy. Otworzyła szeroko oczy i przysunęła się bliżej.
           - Fred! - krzyknęła. Chłopak uśmiechnął się blado i przejechał palcami po jej mokrym policzku. Rudowłosy o własnych siłach przybliżył się do szatynki i pocałował ją w usta. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Po dwóch minutach oderwali się od siebie. Hermiona uśmiechnęła się i położyła się obok niego. Lecz poczuła, że ktoś szturcha ją w ramię. Dziewczyna popatrzyła na panią Pomfrey i szybko zeskoczyła z łóżka.
           - Chłopaka trafiło bardzo silne zaklęcie! Musi odpoczywać, a nie.. - mruknęła kobieta kładąc na stoliku lekarstwa. Hermiona zachichotała. - Musi tu przynajmniej tydzień poleżeć! Jak będzie się czuł o wiele lepiej to wyjdzie wcześniej. A teraz, moja droga musisz iść. Będziesz go mogła odwiedzić dopiero po obiedzie. - dodała. Dziewczyna kiwnęła głową i patrząc na Freda wyszła z sali. Szła po zatłoczonym korytarzu. Cała szkoła, aż huczała na temat wczorajszego incydentu, ale nikt tak naprawdę nie wiedział co się tam stało. Nagle poczuła, że ktoś chwycił ją za ramię i siłą przyciągnął do pustej klasy.
           - Co do cholery?! - krzyknęła, lecz chłopak zakrył jej usta dłonią. Hermiona odepchnęła Malfoya od siebie i popatrzyła na niego wściekła. - Malfoy?! Czego chcesz?!
           - Czy ja naprawdę muszę na to pytanie odpowiadać?!
           - Nie bądź bezczelny, Malfoy! - krzyknęła Hermiona.
           - Ciszej, bo ktoś nas usłyszy!
           - Gówno mnie to obchodzi! - warknęła szatynka uderzając blondyna w policzek. - Masz jeszcze czelność się do mnie odzywać?! Jesteś dla mnie nikim, Malfoy! Słyszysz?! Nikim
           - A ten zdrajca krwi... - zaczął, lecz Hermiona ponownie uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Draco złapał się za obolały policzek i spojrzał wściekły na dziewczynę.
           - Za kogo ty się masz, Malfoy?! Jesteś dla mnie zerem! Doszło to w końcu do twojej tępej głowy?! - warknęła odpychając go od siebie i czym prędzej wybiegła z sali. 

~

Miałam tyle weny, że postanowiłam dodać ten rozdział dzisiaj :3 Mam nadzieję, że się podoba. Dedykuję go Paulinie oraz admince ze strony Jednorożce? Pff. Ja mam Hardodzioba ;*

6 komentarzy:

  1. Juhuu , nowy rozdział :3 Głupi Malfoy! Za kogo On się ma?! Szczęście ,że Hermiona użyła zaklęcia. Bardzo udany rozdział, tak jak poprzednie. Pozdrawiam!
    ~Miona

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu cudowny! Oj siostro muszę się z Tobą policzyć w dormitorium i porwać Ci trochę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ...

    Brakuje słów . xD Nie wiem, której admince to dedykujesz, ale dziękuję za nas obie. Jesteś cudowna! Nie spodziewałam się... Genialne! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem to Tobie i drugiej admince dedykuję :) i miło słyszeć, że odebrało Ci mowę :D

      Usuń
  4. Eh Malfoy, Malfoy ty deklu ;D Rozdział bardzo dobry. Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział ;) czekam na następny ;) pisz dalej wspaniale ci to wychodzi :D

    OdpowiedzUsuń