niedziela, 14 października 2012

Rozdział 13

  Z perspektywy Freda.

Rudowłosy chłopak spacerował bez celu po korytarzach czekając na Hermionę. Miał ochotę dopaść Dianę i wyładować na niej całą złość. Po chwili poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się szybko myśląc, że to szatynka. Uśmiechnął się, lecz tak jak uśmiech się pojawił tak szybko zniknął.
          - Diana?! czego chcesz?
          - Chcę, żebyś ze mną był! - odpowiedziała brunetka uśmiechając się.
          - Odwal się! 
          - Och Freddie, Freddie.. - zaczęła Diana kładąc rękę na jego torsie. - A ty dalej swoje! - dodała uśmiechając się szeroko. Chłopak odtrącił jej dłoń i popatrzył na nią wściekły. Był zły.. to za mało był wściekły. Miał ochotę ją uderzyć i usunąc z jej twarzy ten okropny uśmiech. Spokojnie, Fred! ona tylko czuję z tego satysfakcję... 
          - Wiesz, że z tą głupią...
          - Skończyłaś? Bo jeśli tak to wybacz, ale nie mam ochoty patrzeć na twoją okropną twarz! Jesteś dla mnie nikim! Brzydzę się tobą! Co ty sobie myślałaś?! że dalej będę chciał do Ciebie wrócić?! Jeśli tak, to myliłaś się! 
          - Wiesz, że pożałujesz?! Ty i ta głupia szlama?! Nie będziesz znał godziny ani dnia, a zobaczysz, że zemszczę się! - warknęła dziewczyna uderzając Freda w policzek. Popatrzyła na niego ostatni raz i ruszyła w stronę schodów. Rudowłosy mruknął coś niewyrażnego i ruszył w stronę Wielkiej Sali.

  Z perspektywy Diany.

Co za palant! Co on widzi w tej Granger?! Przecież to szlama. Wściekła brunetka weszła do dormitorium Ślizgonów i walnęła siedzącego do niej tyłem chłopaka.
          - Co do cholery?! - warknął Draco masując sobie głowę.
          - Zaraz Ci powiem co do cholery?! - krzyknęła Diana - Znalazłeś już sposób, żeby ta szlama odczepiła się od Freda?!
          - Staram się, ale za każdym razem jak mnie widzi to omija mnie szerokim łukiem.
          - Widocznie nie starasz się zbyt dobrze!
          - A co ty widzisz w tym zdrajcy krwi?! Czemu Ci tak na nim bardzo zależy?!
          - A co Ciebie to interesuję?! Rób swoje! Ta szlama nie dała się nabrać na tą twoją bajeczkę? Na to, że nagle zmieniłeś się w dobrego Malfoya?!
          - Nie 
          - Też bym nie dała się na to nabrać! Lepiej wymyśl coś lepszego! Bo z tych planów nic nie wyjdzie! - powiedziała Diana patrząc krótko na Malfoya. - I radzę Ci to wymyśleć jak najszybciej! 

  Z perspektywy Hermiony.

Szatynka siedziała w Wielkiej Sali i kończyła śniadanie. Nagle poczuła, że ktoś siada obok niej energicznie. Popatrzyła w tą stronę i zobaczyła wściekłego Freda. Już chciała się odezwać, gdy zobaczyła na jego policzku ślad uderzenia. Wyciągnęła dłoń w jego stronę i delikatnie przejechała palcami po jego policzku. Fred podskoczył i popatrzył na Hermionę. 
          - Fred? co się stało?
          - Co się stało? Nic się nie stało!
          - Fred... przecież widzę! kto cię spoliczkował?
          - Nikt! Upadłem na podłogę.
          - Coś mało przekonująco to brzmi! - powiedziała Hermiona patrząc z przejęciem na chłopaka. Rudowłosy westchnął głośno i nalał sobie do złotego pucharu soku dyniowego. - Fred... proszę! Powiedz mi.
          - Powtarzam! Upadłem..
          - Nie wierzę ci..
          - I wcale nie musisz! - powiedział chłopak nie patrząc na Hermionę. Dziewczyna zacisnęła usta i trzepnęła go w głowę. - Aua! o co ci chodzi do cholery?!
          - O co?! O nic do cholery! - warknęła szatynka. - Nie lubię jak mnie okłamujesz.. Może wcale mam się do ciebie nie odzywać?!
          - Nie! to nie tak..
          - A jak?! Proszę wytłumacz mi..
          - Mam ci wytłumaczyć?!
          - Tak! Zbyt wiele wymagam?! - zapytała szatynka patrząc prosto w oczy rudowłosego. Fred westchnął i uśmiechnął się. Podrapał się po głowie i spojrzał na dziewczynę.
          - Zostałem spoliczkowany przez Dianę...
          - Mhm..
          - Co proszę? powiedziałem Ci to co chciałaś usłyszeć, a ty odpowiadasz tylko mhm? - zapytał zdziwiony chłopak. Hermiona spojrzała na niego i parsknęła śmiechem. 
          - A co niby miałam powiedzieć? Och, Fred tak mi przykro! Może pocałować bliznę, hmm? - zapytała dziewczyna z trudem powstrzymując śmiech.
          - Haha! Bardzo śmieszne! Uśmiałem się! - powiedział udając obrażonego. Hermiona parsknęła niepohamowanym śmiechem. - Ok! już przestań.
          - Bo co?
          - Zobaczysz! - powiedział Fred puszczając oczko. Hermiona zaśmiała się, lecz nie wiedziała co teraz chłopak zrobi. Rudowłosy złapał dziewczynę w pasie, przerzucił przez ramie i wybiegł ze śmiechem z sali. Hermiona głośno krzyczała, żeby ją puścił. Lecz Fred udał, że tego nie słyszy i biegł dalej. 
            - Puszczaj mnie! Fred! Masz mnie natychmiast puścić! - krzyknęła dziewczyna bijąc go po plecach. Poczuła, ze zwalniają. Fred parsknął śmiechem i postawił szatynkę na ziemie. Hermiona otworzyła szeroko oczy i spojrzała na rudowłosego. Nie byli w pokoju wspólnym, ani na błoniach... 
            - Fred? Gdzie my jesteśmy? 
            - Naprawdę się nie domyślasz? - zapytal usmiechajac sie szelmowsko.
            - Nie! Oswieć mnie.
            - Zawsze wiedząca panna Granger nie wie co to za miejsce? - zapytał Fred patrząc rozbawiony na Hermionę.
            - Och przestań, Fred! 
            - Dobra! Nie denerwuj się... - powiedział rudowłosy podchodząc do dziewczyny. - Jesteśmy na wieży astronomicznej.
            - A nie lepiej było po prostu zanieść mnie do pokoju wspólnego?! Jest zimno... - powiedziała szatynka drżąc z zimna. Chłopak podbiegł do niej i nałożył na jej ramiona swoja bluzę.
            - A tak to właściwie to po co mnie tutaj przyniosłeś? 
            - Bo chciałem z tobą pobyć sam, czy to źle?
            - Nie! A czy ja coś mówię?
            - Lepiej żebyś nie - odpowiedział Fred śmiejąc się. 
            - Jesteś szalony, Fred! - powiedziała Hermiona uderzając rudowłosego w ramię. I znowu ta niezręczna cisza. Szatynka włożyła dłonie do kieszeni i zaczęła przyglądać się butom. Robiło się coraz chłodniej. Wiatr rozwiewał jej długie włosy. Popatrzyła na Freda. Chciała mu coś powiedzieć, lecz zanim zdążyła otworzyć usta rudowłosy pocałował ją. Dziewczyna objęła jego szyję i zamknęła oczy. Chciała, aby ta chwila trwała i trwała. Nikt nie mógł tego przerwać, a przynajmniej tak jej się zdawało...

4 komentarze:

  1. Kolejny cudowny rozdział kochana ;* Zajebiście napisane z obu perspektyw :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. *trzepie ją pogłowie* Weź! Nie lubię tego... zakończenia! xD Chcesz mnie tak trzymać przez kolejny tydzień?! Chcesz żebym co 5 sekund odświeżała stronę licząc na magicznie zjawiający się wpis?! :P

    Ogółem wszystko było idealne, doskonałe, fantastyczne i fenomenalne ♥ Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na ciąg dalszy - pisz, pisz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że lubię was trzymać w niepewności :P ale tym razem postaram się abyś nie czekała tydzień :)

      Usuń
  3. Uwielbiam to ich przekomarzanie się. Są wspaniali. Cały rozdział jest cudowny. Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń