Hermiona niechętnie wstała z łóżka. Zrzuciła z siebie kołdrę i podeszła do wiszącego na ścianie kalendarza. Jeszcze dwa dni zostały do upragnionego wyjazdu do Hogwartu. Szatynka ziewnęła potężnie i ubrała się szybko. Jej rodzice już nie spali, bo słychać było ich głośne rozmowy w kuchni. Zarzuciła na siebie jasno brązowy rozpinany sweter i zbiegła na dół. Weszła do kuchni i powitała swoją matkę szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry słońce! - powiedziała pani Granger całując córkę w czoło. - jak się spało?
- Znakomicie mamo - odpowiedziała Hermiona i usiadła przy stole. Nalała sobie kawy i wzięła tosta z marmoladą. Zjadła szybko i popatrzyła na ojca, który czytał mugolską gazetę. - postanowiłam, że dzisiaj wpadnę na ulicę Pokątną.
- Na Pokątną a po co? przecież masz już wszystkie książki - powiedziała kobieta.
- No tak, ale pomyślałam, że może spotkam kogoś znajomego. A poza tym chciałabym jeszcze zajść do Madame Malkin.
- Dobrze - powiedziała pani Granger nalewając sobie kawy - tata może ciebie podrzucić do miasta.
- Nie będzie takiej potrzeby mamo. Mogę wybrać się na Pokątną za pomocą proszku Fiuu - powiedziała dziewczyna wstając. Wstawiła talerz do zmywarki i uśmiechając się do rodziców wbiegła na górę.
Trzy godziny później
Hermiona była gotowa do wyjścia. Włożyła do torby swoją mugolską mp4 i szybko podbiegła do kominka. Weszła do środka i nabrała zielonego proszku. Wyciagnęła do przodu rękę i powiedziała Ulica Pokątna. Szatynka wirowała mijając różne kominki. Po chwili poczuła, że zwalnia i padła na kamienną posadzkę. Hermiona szybko wstała i otrzepała ubranie i włosy z nadmiaru kurzu. Poprawiła opadającą torebkę i rozejrzała się. Była w Dziurawym Kotle. Spojrzała na siedzącą na samym końcu pubu czarownicę, która popijała Ognistą Whisky i przyglądała się dziewczynie. Przyśpieszyła kroku i ruszyła w stronę tylnego wyjścia. Wyjęła z kieszeni róźdźkę i stuknęła nią trzecią cegłę na lewo nad śmietnikiem. Ściana zadrżała i po chwili zrobiło ogromne przejście. Hermiona schowała róźdźkę do przedniej kieszeni i ruszyła. Wyjęła z torebki mp4 i włączyła muzykę. Przechodząc obok księgarni Esy i Floresy zobaczyła Angelinę Johnson i Katie Bell. Szatynka wyjęła słuchawki z uszu i weszła do Madame Malkin. Po jakiejś godzinie wyszła trzymając w dłoni dwie torby z nowymi szatami wyjściowymi. Hermiona ruszyła w stronę lodziarni Floriana Fortescue, gdy usłyszała za sobą jak ktoś wykrzyknął jej imię.
- Hermiona! HERMIONA!
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i zobaczyła swoją najlepszą przyjaciółkę wychodzącą z Banku Gringotta. Szatynka uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do Ginny.
- Nie wiedziałam, że ciebie tutaj spotkam! - powiedziała zadowolona.
- Kupiłam wszystkie rzeczy w zeszłym tygodniu, ale postanowiłam jeszcze raz zajsć na Pokątną. Musiałam wyrwać się na jakiś czas z domu. Jesteś tu sama?
- Och nie! z mamą. Ron, Fred i Georg'e też tu są - odpowiedziała Ginny - o! właśnie idą. - dodała widząc swoją matkę, która kłóciła się o coś ze swoim młodszym synem. Za nimi szli bliźniacy, którzy trzymając wielkie papierowe torby żartowali ze swojego brata. Pani Weasley zatrzymała się i widząc obok Ginny Hermionę uśmiechnęła się.
- Hermiona! jak miło ciebie widzieć - powiedziała pani Weasley przytulając mocno dziewczynę. Szatynka uśmiechnęła się i spojrzała na resztę. Jej wzrok stanął na Fredzie, który uśmiechał się do niej promiennie. Hermiona oderwała się od pani Weasley i przywitała się z Ronem oraz bliźniakami. Przez moment stali w ciszy. Hermiona spojrzała na Freda, który dalej się do niej uśmiechał. Ron, który stał naburmuszony obok matki spojrzał to na Hermionę to na Freda. Tą ciszę postanowiła przerwać pani Weasley.
- Przepraszam kochana, ale muszę zabrać ze sobą Rona i Ginny. Trzeba im kupić szaty. Ron tak szybko urósł, że trzeba mu kupić nową. Miło było ciebie widzieć Hermiono - powiedziała pani Weasley i szepcząc coś do Ginny i Rona ruszyli w stronę Madame Malkin. Dziewczyna spojrzała na bliźniaków.
- Fred! spotkamy się w Czarodziejskich niespodziankach Gambola i Japesa? - zapytał George klepiąc brata po ramieniu. Fred drgnął i popatrzył na swojego brata.
- Tak! za chwilę się spotkamy - powiedział Fred. George kiwnął głową pomachał Hermionie na pożegnanie po czym ruszył w drugą stronę. - a więc.. jak minęły Ci wakacje?
- Ee.. w porządku a tobie? - zapytała Hermiona wpatrując się w jego cudowne oczy. Tylko się nie rumień... tylko się nie rumień.
- Też w porządku. Czasami mama z nami nie wytrzymywała, ale było w miarę normalnie - odpowiedział uśmiechając się. Hermiona poczuła, że się rumieni. Spuściła wzrok na swoje buty. Po chwili znowu spojrzała na rudzielca.
- Przejdziemy się? - zapytała przerywając tą niezręczną ciszę. - chyba, że musisz już iść...
- Nie! George sobie świetnie poradzi beze mnie - odpowiedział chłopak. - to może do Dziurawego Kotła? - zapytał. Szatynka kiwnęła głową i poprawiając torebkę ruszyła w stronę pubu.
Siedzieli w pubie przy rozpalonym kominku i pijąc kremowe piwo rozmawiali o Hogwarcie. Rozmawiało im się tak dobrze, że nie zauważyli wchodzących do Dziurawego Kotła reszte Weasley'ów. Ron dalej z naburmuszoną miną stanął obok George'a, który odstawił wielkie torby na stół i usiadł obok Freda. Zaczęło się robić późno, więc musieli się pożegnać. Hermiona nałożyła na siebie płaszcz i żegnając się z Weasley'ami ruszyła w stronę wyjścia, gdy nagle do niej podbiegł Fred.
- Do zobaczenia w Hogwarcie - powiedział. Hermiona uśmiechnęła się i na pożegnanie pocałowała rudzielca w policzek. Pomachała reszcie i patrząc ostatni raz na Freda wyszła z pubu.
No i opowiadanie zaczyna się świetnie. Haha Ron i w tym opowiadaniu wiecznie naburmuszony ;D Czekam nn.
OdpowiedzUsuńSuper :3 Czekam na więcej ;) Śledzę twoje wpisy o Fremionie od niedawna, ale już wszystko przeczytałam :) Twoje są jedne z Lepszych, dlatego czekam na kolejne i na tym blogu i na http://fremionestory.blogspot.com/ :D Pisz dalej, bo masz talent :3 I jedna rada- może lepiej byłoby, aby się od razu szybko nie całowali ;D
Usuń~Mania~
haha! w tym opowiadaniu tak szybko się nie pocałują :D
Usuń